Jaja polskie

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Zielononóżki ponoć już wychodzą z mody. Czy niebawem na półce w supermarkecie znajdziemy jajka od kur czubatek?
Z jaj nie ma co robić sobie jaj, to naprawdę poważny biznes. Polskie kury znoszą ponad 9 mld jajek rocznie, czyli jedną dziesiątą spożycia w całej Unii Europejskiej. Z tych jaj utrzymuje się ponad tysiąc kurzych ferm i przeszło 300 sortowni. Od przyszłego roku rosną wymagania, jakie Unia stawia hodowcom drobiu. Aby poprawić kurzy komfort, postanowiono, że na jednego ptaka trzymanego w klatce ma przypadać 750 cm2 , a nie 550 cm2 jak dotychczas. W dodatku w klatce nie wystarczą już tylko poidło i podajnik do paszy. Kury mają mieć zapewnione rozrywki w postaci specjalnego miejsca do grzebania i poczucie bezpieczeństwa, które zapewni im gniazdo – obowiązkowe w każdej klatce.

Jaja – jak mleko czy woda – to produkt, który trudno poddaje się zabiegom marketingowym. Trudno przekonać konsumenta, że ma jakieś specyficzne cechy, które odróżnią go od oferowanego przez konkurencję.

– Zaczęliśmy wprowadzać do oferty szlachetniejsze rodzaje jaj, ale klienci tego nie zauważali. Dla nich jajko wciąż było tylko jajkiem. Różniło się od innych ładniejszym opakowaniem i wyższą ceną – wspomina Andrzej Czachorowski. Wtedy ktoś w firmie wpadł na pomysł hasła „Szczęśliwe jaja od szczęśliwych kur". Padło na podatny grunt, pomogła moda na zdrowe odżywianie i chwyciło. W domyśle pozostawało, że ktoś, kto spożywa jaja od szczęśliwych kur, musi być szczęśliwszy od zwykłego zjadacza jajek. A na dodatek – przynajmniej teoretycznie – zadowolona kura powinna znosić lepsze jaja. Wprawdzie zadowolenie kury trochę kosztuje i produkcja takich jajek jest droższa, ale za to producent może za takie jajka więcej sobie policzyć.

Jakie jaja dobrze się sprzedają? Dlaczego polska kura jest dzielna? Co uratowało zielononóżkę przed wymarciem? Czytaj w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.