Życie po (politycznym) życiu Jana Rokity

Życie po (politycznym) życiu Jana Rokity

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Dużo czyta, mało pisze. Po samolotach się awanturuje. Przyjaciół odrzuca. Ostatnio ciężko choruje. Życie Jana Rokity nie jest sielanką.
W wersji oficjalnej jest człowiekiem spełnionym. „Co robię? Żyję! Oddałem polskiej polityce moją młodość i najlepszy wiek dojrzały. Teraz przeżywam chyba najszczęśliwszy okres życia - opowiadał w wywiadzie dla „Wyborczej".

– W rozmowach towarzyskich zapewnia, że jego kariera polityczna to zamknięty rozdział i nie ma żadnych planów związanych z polityką. Wreszcie ma czas na zrealizowanie pasji. Oddaje się rozważaniom teologicznym, pisze fenomenalne eseje o sztuce, ostatnio zafascynował się rewolucjami społecznymi w krajach islamskich – opowiada Marek Lasota, szef krakowskiego IPN, dobry znajomy Rokity. Inni pod nazwiskiem mówią mniej więcej to samo. W rozmowach nieoficjalnych ton się jednak zmienia i słowem odmienianym przez wszystkie przypadki nagle staje się "pustka". – Nie czuje sensu życia. Jest intelektualistą niespełnionym. Lata w polityce uniemożliwiły mu zdobycie tytułów naukowych. A nie czuje się gorszy od profesorów, zazwyczaj zresztą lansujących nieświeże tezy – twierdzi wieloletni przyjaciel.

Na to nakłada się trudny charakter Rokity. Zawsze wyróżniało go wybujałe ego i niezdolność do działania w grupie. Dopóki coś znaczył, ludzie do niego lgnęli. A gdy przeszedł na emeryturę, stał się już tylko dziwakiem niepotrafiącym utrzymać więzi z bliskimi.  – W Krakowie odtrącił niemal wszystkich. Zawsze traktował ludzi instrumentalnie i nie zauważał, że oni uważają się za jego przyjaciół. To nie są spektakularne rozstania. Po prostu przestaje odbierać telefony, nie odpowiada na e-maile - mówi jeden z jego znajomych.

Jak polityka zmieniła życie Jana i Nelli Rokitów- w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 13 czerwca