Czy Smoleń jeszcze może…

Czy Smoleń jeszcze może…

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bohdan Smoleń na planie (fot. Wojtek Wilczynski / Forum) 
Mały, chudy, siwy, po udarach, tragediach, z papierosem w ustach, raczej siedzący niż chodzący, uzbrojony, biedny – walczy o chore dzieci. Bohdan Smoleń mówi Piotrowi Najsztubowi, dlaczego.
Bohdan Smoleń skończył 64 lata. - Po drugim udarze duchowo przeszedłem na emeryturę - deklaruje. Od kilku tygodni jest też na oficjalnej, zusowskiej. Okazuje się, że ZUS od Smolenia-emeryta chce pieniędzy. Najpierw 11, teraz 22 tysiące. Absurdy urzędnicze już Smolenia nie śmieszą. - Nawet mam karabin i czuję, że mógłbym w tej sprawie strzelać - mówi. Bo i naboje ma. Legalnie. Jako zootechnik-selekcjoner. Choć już do zwierząt nie strzela. Teraz zwierzętami pomaga. Końmi.

- Jest bardzo wesoło - deklaruje Bohdan Smoleń. Fundacja Zwierzęta Pana Smolenia finansowo ("na tę chwilę") ma się dobrze. Niepełnosprawne dzieci mają darmową hipoterapię. A jak się znów pieniądze skończą? - To przeproszę dzieci i koniec. Rozmawiam z wieloma ludźmi, którzy mi mówią, że jak się nie ma parunastu milionów, to się nie zaczyna… A ja na to, że można z dobrym sercem też zacząć, znaleźć po drodze paru kumpli i pójść w to razem. Ale teraz już nawet moja rodzina wie, że jak pójdzie coś źle, to zamykamy na kluczyk i cześć - wyznaje artysta.

Z kim się kojarzy Smoleń? Z Laskowikiem. Lata temu panowie zakończyli współpracę. - Nie trzasnąłem drzwiami - mówi "Wprost" Smoleń. Laskowik na scenę wrócił, ale z Malickim. Może Smoleń zadzwoni do Laskowika? - Mógłbym, ale jak czytam w prasie pytanie: „Czy pan zagra z panem Smoleniem?", a Laskowik odpowiada: „Kto to jest pan Smoleń?", to nie mam ochoty podchodzić do telefonu - mówi satyryk. Przyznaje, że takie słowa bolą.

O rozstanie z Laskowkiem, o życie po wielkich osobistych tragediach, o szczerość, o smutek, o scenę, o współczesne kabarety; o życie. W najnowszym "Wprost" Piotr Najsztub pyta Bohdana Smolenia. Tygodnik w sprzedaży od poniedziałku.