Skrajną prawą, marsz

Skrajną prawą, marsz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gest, który niewtajemniczeni biorą za hajlowanie, to salut rzymski – pozdrowienie z długą tradycją. Tylko czy każdy młody narodowiec rozumie te niuanse? (fot. Marek Lapis/FORUM) 
Upudrowani naziści, narodowcy, kibole, neoczetnicy, wyznawcy Światowida. Do nich ma w tym roku należeć Święto Niepodległości.
Rzut oka na plakat Marszu Niepodległości 2011. Powstaniec listopadowy, żołnierz września, łączniczka z powstania warszawskiego i rycerz spod Grunwaldu. Ale na pierwszym planie para młodych ludzi, uśmiechniętych, w korporacyjnych mundurkach. Hasło: „Czas bohaterów! Jutro należy do nas!".

Czyli do kogo? I czy ten ton nie jest już skądś znany?

Oto słynna scena z filmu „Kabaret" Boba Fosse’a o schyłku Republiki Weimarskiej. Blond cherubinek intonuje pieśń. Z początku jesteśmy w krainie łagodności, ale im bliżej refrenu, tym większe zacięcie na twarzy młodzieńca. Kamera stopniowo się cofa i nagle widzimy, że chłopak ma na sobie piaskowy mundur Hitlerjugend i opaskę ze swastyką. Słuchacze w uniesieniu powstają, a śpiewający wznosi rękę w nazistowskim pozdrowieniu. Tytuł pieśni: „Tomorrow belongs to me” („Jutro należy do mnie”). Utwór powstał na potrzeby filmu, jednak potem żył własnym życiem. Nagrał go także Skrewdriver, kultowy zespół skinheadów z Wielkiej Brytanii. Jego liderem był Ian Stuart, znany również jako założyciel neonazistowskiej międzynarodówki „Blood and Honour”.

Oficjalnie polski ruch narodowy potępia nazizm. Odwołuje się przecież do tradycji Narodowej Demokracji, która w czasie wojny walczyła z niemieckim okupantem, a niektórzy jej liderzy angażowali się w ratowanie Żydów. Piaskowe koszule noszone przez aktywistów nawiązują do przedwojennego ONR, a nie Hitlerjugend czy SA. Gest, który niewtajemniczeni biorą za hajlowanie, to salut rzymski – pozdrowienie z długą tradycją. Tylko czy każdy młody narodowiec rozumie te niuanse?

O spadkobiercach Bolesława Piaseckiego i ONR-u, a także o innych organizatorach tegorocznego Marszu Niepodległości przeczytacie w artykule Rafała Kalukina w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost"