Świat dwupłciowych

Świat dwupłciowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Daukszewicz
Wiedzę można zdobywać na różne sposoby i najlepiej na studiach, gdzie kompetentni wykładowcy nauczą, co trzeba robić po ich ukończeniu, żeby znaleźć pracę w innym zawodzie.
Chyba że trafią na profesora z wyobraźnią na swój temat, jak syn moich znajomych, którego siwy jak gołąbek pan zapytał:
– Z czego pan się uczył, przygotowując się do tego egzaminu?
– Słuchałem wykładów pana profesora.
– O!!! To pan nic nie umie.
Gorzej, gdy człowiek zdobywa wiedzę, słuchając wykładów posłów. Oglądałem fragmenty debaty mojego nieustającego źródła dochodów, czyli tak zwanego Sejmu. Mówię „tak zwanego” od momentu, kiedy usłyszałem od jednego z nich, że 1 sierpnia tak zwana Madonna wystąpi na tak zwanym Stadionie Narodowym z tak zwanym koncertem, i brakowało mi dalszego ciągu w rodzaju: w tak zwanej Warszawie zwanej tak zwaną stolicą Polski.

Sejm usiłował pogadać na temat różnych orientacji. Pani marszałek Kopacz zapytała kilka razy, czy posłowie byliby łaskawi, posłowie za każdym razem odpowiadali, że łaskawi nie będą, ktoś na sali krzyknął „hańba!”. I było, że zażartuję, po ptokach. To znaczy nie do końca, bo były jeszcze oświadczenia na ten temat. Na przykład pana posła Dery, który powiedział, że za wszystkim stoi lobby środowisk jednopłciowych, z czego wynika, że pan poseł jest prawdopodobnie dwupłciowy, skoro tak się oburza, a jeżeli jest dwupłciowy, to jest ewenementem w świecie przyrody, bo sam może produkować zarodki, niczego nie zamrażając. Nie pamiętam już, kto to powiedział à propos tych jednopłciowych i płciowych podwójnie, ale to zdanie utkwiło mi w pamięci, a nawet zapłodniło wyobraźnię. Oto ono: NAJWIĘKSZYM ZE ZBOCZEŃ SEKSUALNYCH JEST ZACHOWANIE WSTRZEMIĘŹLIWOŚCI.

Przy okazji dowiedziałem się, jaki jest najpopularniejszy mebel w Sejmie i rządzie. To jest kolano, bo większość ustaw i tu, i tu jest pisana wyłącznie na nim, co odbija się na ich realizacji. A kłótnia pana posła Roberta Biedronia z panem posłem bodajże z PO, kto komu rąbnął projekt, przejdzie do annałów polskiego kabaretu:
 – Pan mówi, że to wasza ustawa, a to jest nasza ustawa.
– Jaka wasza, kiedy jest nasza?
– Nie może być wasza, skoro jest nasza! I to wszystko przed kamerami. Nie dziwię się, że powstają takie dowcipy jak ten, w którym kumpel mówi do kumpla:
– Marian, co ty taki markotny jesteś?
– Chałupa mi się spaliła, podczas burzy drzewo spadło na samochód, żona odeszła z moim najbliższym przyjacielem, zostawiając mi kredyt, który będę spłacał 20 lat. I jeszcze wczoraj zobaczyłem rozmowę poseł Pawłowicz z posłem Wenderlichem, podczas której ona mówiła cały czas, a kiedy poseł usiłował coś powiedzieć, usłyszał: „Ja panu nie przerywałam”. Czym wprowadziła go w osłupienie.
– Aaa. Nie wiedziałem. A markotny czego jesteś?