Tradycyjny pożar w Wólce Kosowskiej. I znowu nic?

Tradycyjny pożar w Wólce Kosowskiej. I znowu nic?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. PAP/Rafał Guz 
Hale handlowe w Wólce Kosowskiej płoną regularnie. Zbyt regularnie, żeby to mógł być przypadek. Albo ktoś je podpala, albo są tak zbudowane, że podpalają się same.
Hale płonęły już w sierpniu 2009 roku – ponad trzy tysiące metrów kwadratowych. W maju 2011 – 10 tysięcy metrów kwadratowych. Wczoraj znowu. Tym razem spaliło się pięć tysięcy metrów kwadratowych.

Nieszczęście Wólki Kosowskiej polega jednak na tym, że handlują tam w większości obcokrajowcy. Kolejnych pożarów nie ogląda premier, nikt nie obiecuje pomocy, politycy nie prześcigają się w mądrzejszych, lub głupszych pomysłach, jak to zrekompensować biedakom straty. Oczywiście z naszych pieniędzy. Prokuratura nie łączy ze sobą pożarów. Dwa poprzednie miały wybuchnąć z powodu zwarcia w instalacji elektrycznej. Śledztwa umorzono, z powodu braku cech przestępstwa. Teraz mówi się o podpaleniu w celu zatarcia śladów wyłudzenia. Co się okaże, to zobaczymy.

Poprzednio tez się mówiło o podpaleniu. Teraz też może się okazać, że to zwarcie instalacji. I znowu nic? Przecież już po drugim pożarze, powinno się szukać winnego. Nie przestępstwa podpalenia, ale jest wysoce prawdopodobne, że były inne przestępstwa: nieodpowiednie materiały budowlane, błędy w wykonaniu, czy projektowaniu, może połączone z łapownictwem. Przy tak ogromnych obiektach można zaoszczędzić ogromne pieniądze na głupim kabelku. Może ktoś to tym razem sprawdzi.

Zachęcamy do lektury bloga Michała Engelhardta.

Michał Engelhardt - dziennikarz, redaktor, reporter. Wymyślił, założył i przez lata prowadził serwis "Policyjni.pl". Przez dekadę zajmował się sprawami kryminalnymi w Radiu Zet, a wcześniej przez pięć lat w Radiu Eska. Współpracował m.in z "Życiem Warszawy", "Gazetą Wyborczą" i "Wprost"