Sipowicz: Tusk ma mnie w d...

Sipowicz: Tusk ma mnie w d...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kora i Kamili Sipowicz (fot. Paweł Przybyszewski/ ZOO M, Getty/FPM) 
- Opozycja z prawej wali w nas jak w bęben, ta z lewej wspiera, a rząd milczy. Wspieraliśmy w wyborach i Platformę, i Komorowskiego, więc jestem tym rozczarowany. Na Marszu Wyzwolenia Konopi przemawiałem nawet do premiera Tuska, żeby rozwiązał w końcu problem tysięcy obywateli. Ale Tusk ma mnie w dupie - mówi Kamili Sipowicz.
Przyszli o świcie. No, może chwilę po nim, bo Kamila Sipowicz dzwonek od domowej bramy obudził o ósmej rano. "Przesyłka dla Ramony Sipowicz" usłyszał w słuchawce i wyszedł przed dom. Mówi, że już wtedy powinna mu się zapalić lampka ostrzegawcza, wszak Ramona to wspólny pies jego i Kory, wokalistki Maanamu i jego partnerki życiowej. Ale pomyślał po prostu, że listonosz się pomylił. Kiedy podszedł do furtki zamiast listonosza zobaczył 9 funkcjonariuszy policji i służby celnej z prokuratorskim nakazem przeszukania mieszkania. – Nie wziąłem ze sobą nawet klucza do furtki, chciałem po niego pójść, ale policjant przeskoczył przez płot i poszedł ze mną - wspomina w rozmowie z "Wprost”. – Potem funkcjonariusze nie odstępowali nas już nawet na krok. Nie pozwolili się nam ubrać, skorzystać z toalety – opowiada.

Policjanci i celnicy trafili do nich w kwietniu, po tym jak ktoś na adres ich żoliborskiego domu ktoś wysłał paczkę z 60 gramami marihuany. Sipowicz zapewnia, że o paczce nic nie widział. Może ktoś chciał zrobić prezent? A może żart? W piwnicy domu policjant zauważył torebeczkę z niecałymi trzema gramami suszu. Poprosił żeby Kora mu ją podała. Policjant nie pozwolił im zadzwonić do adwokata i chciał oboje zabrać na komisariat. – A my kochamy swojego psa. Wiem, to szajba, nie wiem jak na to spojrzy sędzia, ale my po prostu nie zostawiamy go samego w domu. Ramona to bolończyk, ta rasa nie może zostawać sama w domu. Dlatego Kora na ochotnika pojechała na komisariat, a ja zostałem z psem - opowiada Sipowicz.

Ale ochotnicze zgłoszenie Kory sprawiło, że przed tygodniem dostała zarzuty posiadania nielegalnej substancji. Przed sądem Sipowicz będzie zeznawał, że należała do niego. – Bo to była moja marihuana. Właśnie skończyłem pisać „Encyklopedię polskiej psychodelii” gdzie robię szczegółową analizę co brali Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Młoda Polska, poeci i malarze aż do dzisiaj. Zajmuję się tym naukowo, a to był mój materiał empiryczny – tłumaczy. Przedmiot badań, 2, 83 grama marihuany szybko stało się najważniejszą dawką w historii polskich narkotyków. A sam Sipowicz, trochę niechcący, stał się pierwszym wojownikiem RP o wolnego skręta.

Artykuł Bartosza Janiszewskiego "Trawka i Kamil" przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika Wprost.

Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania.

Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.