Nadchodzi kredytowy boom

Nadchodzi kredytowy boom

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
Prawdopodobnie już za miesiąc Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe, a Komisja Nadzoru Finansowego złagodzi zasady udzielania kredytów. Wtedy Polacy znowu ruszą na zakupy – przede wszystkim te na raty. RPP jest jak dyrygent. Zmienia stopy procentowe NBP, a w ślad za tym oprocentowanie kredytów opuszczają (lub podnoszą) setki polskich banków. W ubiegłym tygodniu dyrygent zrobił orkiestrze niespodziankę.
Ekonomiści wieszczyli, że bank centralny na pewno obniży stopy – i to przynajmniej o ćwierć punktu procentowego. Rada wprawdzie stóp nie ruszyła, ale w powietrzu i tak czuć odwilż. Odwilż kredytową. Rada bowiem od razu zapowiedziała w komunikacie, że jeśli dane z gospodarki będą złe, a ryzyko inflacji niewielkie, może w każdej chwili dokonać obniżki stóp. Czyli nawet już za miesiąc.  

– Rada postanowiła czekać na dane o inflacji, ale presja na obniżkę stóp procentowych rośnie, bo październik przyniesie dane o spadku produkcji przemysłowej – uważa Dariusz Górski, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK. Obniżenie stóp będzie pierwszą dobrą informacją dla osób chcących wziąć kredyt konsumencki lub pożyczkę. Drugą – zmiana tzw. rekomendacji T przez Komisję Nadzoru Finansowego. Jeszcze w październiku KNF pokaże jej projekt.  

Dotychczasowa jest bardzo restrykcyjna. – Wprowadzona dwa lata temu rekomendacja T ograniczyła wielu klientom dostęp do kredytów, a tym samym do możliwości zakupu podstawowych dóbr konsumpcyjnych – przekonuje Robert Jakoniuk z firmy zarządzającej siecią sklepów Saturn i Media Markt. W pierwszym półroczu banki udzieliły 2,97 mln kredytów ratalnych i gotówkowych, aż 17 proc. mniej niż przed rokiem i aż o jedną trzecią mniej niż w 2008 r., kiedy wybuchł światowy kryzys finansowy.

Obecnie klient banku, który zarabia poniżej średniej krajowej, może wziąć taki kredyt, by raty pochłaniały najwyżej połowę jego dochodów (lub 65 proc., jeśli zarabia powyżej średniej).   Teraz KNF da bankom więcej swobody przy ocenie, komu pieniądze dać, a komu nie. Przede wszystkim, by powstrzymać gwałtowny wzrost rynku niekontrolowanych przez nikogo firm pożyczkowych i parabanków. – Danie więcej wolności bankom to dobra decyzja, bo one już wyciągnęły wnioski z ostatniego kryzysu i będą ostrożniejsze w udzielaniu kredytów, podobnie jak klienci w ich zaciąganiu – ocenia Halina Kochalska, analityk Open Finance.

Maciej Krzysztoszek