Ciąża masowego rażenia

Ciąża masowego rażenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kim Kardashian nie schodzi z kolorowych okładek gazet 
O tym, że znana z udziału w reality show Kim Kardashian jest w ciąży dowiedzieli się nie tylko fani plotek z dziedziny showbiznesu. Napisały o tym także największe brytyjskie dzienniki. Bo umiejętnie sprzedana prywatność celebrytki to świetny biznes. Także w Polsce.
Informacje o przebiegu ciąży Kim Kardashian nie schodzą z łamów pism i portali internetowych na całym świecie. Codziennie pojawia się przynajmniej jeden news: o tym co Kim na siebie założyła, co zjadła, ile przytyła, czy to dobrze, że chodzi w szpilkach, jak wygląda bez makijażu. Każdy jej ruch śledzą fotoreporterzy.

Kardashian nie jest aktorką ani piosenkarką. W zasadzie nie robi nic oprócz sprzedawania siebie i swojej rodziny. Na całym świecie szaloną popularnością cieszy się reality show „Kardashianowie”, nadawany także w Polsce. W programie tym upiorna rodzinka pokazuje wszystko – od zwykłych codziennych czynności po wizyty u ginekologa czy dermatologa, który ma zdiagnozować u Kim łuszczycę. Szacuje się, iż do tej pory celebrytka zarobiła w ten sposób 40 milionów dolarów.

Dlaczego tak interesuje nas życie prywatne gwiazd showbiznesu? - A skąd my czerpiemy wiedzę na temat siebie i swojego życia? Porównując się z innymi – odpowiada Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog społeczna ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Żeby stwierdzić czy jesteśmy wysocy, czy niscy musimy stanąć obok innego człowieka i zobaczyć jak przy nim wyglądamy. I tak samo jest z naszym życiem. Najczęściej porównujemy się do ludzi, którzy są w naszym otoczeniu, do bliskich, ale też z konkretnymi osobami, które obserwujemy w życiu społecznym. Ludzie z natury lubią oglądać innych ludzi, bo to może nam dać pomysł na rozwiązanie własnych problemów.

Kim i sztab ludzi pracujących z nią wie, że cały ten szum wokół ciąży przyniesie jej jeszcze większe korzyści. Według wyliczeń angielskiego tabloidu „The Sun” celebrytka może na niej zarobić kolejne 50 milionów dolarów. - Kim Kardashian od dziecka jest wkręcona w ogromną machinę marketingową i sprzedawanie największych sekretów tej rodziny. Rzeczywiście proponują jej koszmarne pieniądze. Jednak w USA showbiznes jest ogromnym przemysłem – przyznaje Karolina Korwin-Piotrowska, dziennikarka. – U nas to jest manufakturka - dodaje.

Mimo to również polskie celebrytki nie radzą sobie najgorzej. Zarabiać można niemal na wszystkim, co jest związane z ciążą i macierzyństwem: od porad po promowanie konkretnych produktów.

Zarobić na brzuchu

Cenna jest już sama informacja o znalezieniu się gwiazdki w odmiennym stanie. Jeśli do tego dochodzi wywiad i sesja - cena rośnie. - Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się o ciąży jednej z topowych piosenkarek – opowiada dziennikarka jednego z kolorowych pism. – Zadzwoniliśmy z gratulacjami i prośbą o wypowiedź, na co gwiazda zareagowała niemal płaczem. Prosiła, żeby o tym nie pisać, bo informację sprzedała już innemu magazynowi. Za wywiad i sesję miała wziąć wtedy 20 tysięcy złotych. Bała się, że spalimy jej newsa i nie dostanie tych pieniędzy – wspomina dziennikarka.

Gdy ciąża stanie się już medialnym faktem, biznes dopiero się rozkręca. Za pokazanie się na zdjęciach z produktem konkretnej marki, celebrytka może dostać ów produkt, albo żywą gotówkę. Przy czym najczęściej gwiazda nie musi przyznawać się, że coś reklamuje - wystarczy, że zdjęcia są stylizowane na wykonane przez paparazzi. Dzięki takiej ustawce piosenkarka/aktorka/osoba znana z tego, że jest znana (niepotrzebne skreślić) unika zarzutu, że sprzedaje prywatność, nie tracąc nic z profitów wynikających z jej stanu.

Ten rodzaj biznesu do perfekcji opanowała Anna Mucha. Jeszcze gdy była w ciąży, pojawiały się jej zdjęcia wykonane przez paparazzich, na których częstowała kogoś gumą do żucia konkretnej marki. Po urodzeniu dziecka poszerzyła działalność promocyjną o wózki, kocyki, buty, dziecięce mebelki i pieluchy. - Mucha jest obecnie chodzącym słupem ogłoszeniowym – śmieje się dziennikarka jednego z kolorowych pism. 

Jak udowodniły nasze dyżurne „matki Polki” doskonale zarobić można też np. pisząc bloga. Tam już bez specjalnych zabiegów, wprost można pochwalić konkretny krem na rozstępy, buty, które modelują pupę – a reklamodawcy walą drzwiami i oknami. - To jest kasa, to jest wszystko opłacalne. Za wspominanie o konkretnych produktach na blogu można dostać nawet 1,5 tys. zł. Jeśli jest kilka takich newsów w miesiącu, to się nieźle opłaca – tłumaczy Korwin-Piotrowska.

Viola Kołakowska, która spodziewała się drugiego dziecka z aktorem Tomaszem Karolakiem, wzięła udział w zorganizowanym dla niej „baby shower” (damska wersja pępkowego). Relację z tej imprezy zorganizowanej w nowo otwartym sklepie z akcesoriami dziecięcymi opublikowało jedno z najbardziej popularnych, plotkarskich pism w Polsce. Ale były też telewizje śniadaniowe i liczne wywiady. Za pokazanie twarzy – i brzucha – na tym wydarzeniu, Kołakowska dostała nie tylko prezenty od gości, ale też „mebelki i gadżety od sponsora”.

Doskonały pomysł na swoją (czwartą) ciążę miała też Katarzyna Bosacka. – Gdy zaszłam w ciążę, moja szefowa uznała, że skoro jestem doświadczoną matką i specjalizuję się w dziennikarstwie poradnikowym, to fajnym pomysłem będzie zrobienie programu dla przyszłych matek – opowiada Bosacka, która prowadzi program „O matko!”. – Sprzedałam tę ciążę medialnie – przyznaje w rozmowie z „Wprost”. - Ale to sprzedanie ciąży czemuś służy – zastrzega.

Bosacka podkreśla, że jej program jest pierwszym w historii polskiej telewizji, w którym „o ciąży opowiada kobieta w ciąży”. Bosacka zdradziła, że jak tylko program ruszył, a Polska dowiedziała się o jej błogosławionym stanie, momentalnie dostała propozycję pojawienia się na okładce jednego z pism wraz z dziećmi. Odmówiła. – Do momentu, kiedy na antenę nie wszedł program „O matko!”, o mojej ciąży nie zająknął się pies z kulawą nogą, a byłam wtedy już w siódmym miesiącu – mówi. – Od tego czasu codziennie słyszę pytania o to, czy poród odbędzie się na ekranie, czy pokażę ćwiczenie mięśni krocza, czy dam się fotografować z nowo narodzonym dzieckiem. Odpowiadam, że nie, za żadne pieniądze się na to nie zgodzę - podkreśla.

Ciąż a za kilkaset tysięcy

Czy ze stanu błogosławionego da się wyżyć? - Rozmawiałam z jedną z dziewczyn, która chciała żyć z ciąży. Zapytałam ją, ile byłaby w stanie wyciągnąć. Odparła, że kilkaset tysięcy złotych lekką rączką. A nie jest to pierwszoligowa celebrytka – ujawnia Korwin-Piotrowska.

Korwin-Piotrowska dodaje jednak, że w Polsce nie ma gwiazdy, która naprawdę mogłaby zbliżyć się do osiągnięć Kim Kardashian. - No chyba, że Doda zaszłaby w ciążę. To byłoby moim zdaniem coś takiego, co mogłoby kogoś poruszyć. To jest ostatnia rzecz, którą ona mogłaby zrobić, by uratować swoją karierę. Nie wydawać płyt, tylko zajść. Ona mogłaby przełożyć to na duże kontrakty reklamowe – przekonuje.

Bo odmienny stan, oprócz dostarczania ewidentnych korzyści majątkowych, może być też bardzo pomocy dla kariery, zwłaszcza gdy ta akurat nie jest w rozkwicie. Przekonała się o tym Justyna Steczkowska. Tak się szczęśliwie złożyło, że informacje o tym, iż piosenkarka spodziewa się dziecka, zbiegły się w czasie z rozpoczęciem programu, w którym jest jurorką. Efekt? Justyna i jej ciąża wylądowała jednocześnie na okładkach dwóch plotkarskich magazynów w łącznym nakładzie przekraczającym 800 tysięcy egzemplarzy. – Dziecko staje się dla celebryty bardzo często protezą upadającej kariery. Tutaj podział jest bardzo wyraźny. Jeśli kariera jest niestabilna, czy jest ewidentnie celebrycka, to dziecko staje się żyłą złota. Daje matce-celebrytce pole do zaistnienia – wyjaśnia Korwin-Piotrowska.

Jeszcze dalej poszła Edyta Górniak. Ostatnio udzieliła obszernego wywiadu połączonego z wysmakowaną sesją zdjęciową, w którym opowiada o córce, o której marzy. Tylko, że… nawet nie jest jeszcze w ciąży.

– To zupełnie jak w serialu – wyjaśnia Jarczewska-Gerc. - On się kończy na jakimś momencie i automatycznie chcemy wiedzieć co będzie dalej. A ciąża jest dynamiczna, tam się ciągle coś dzieje, wytwarzają się kolejne pola do spekulacji – tłumaczy psycholog. A co, gdy przychodzi dzień rozwiązania? Bez obaw. Matki-celebrytki mogą jeszcze zarobić na publicznym zrzucaniu zbędnych kilogramów po ciąży.

A na tym Kim Kardashian może zarobić prawdziwe pieniądze.