Którzy nauczyciele zarabiają po 10 tys. miesięcznie?

Którzy nauczyciele zarabiają po 10 tys. miesięcznie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Urszula Stachyra, guwernantka z czteroletnim stażem, współpracowała już z trzema rodzinami (Zdjęcie: Darek Golik - zdjęcie ilustracyjne z Tygodnika Wprost)
Nauczą dziecko mandaryńskiego, zasad savoir vivre’u, jedzenia pałeczkami i tańców latynoamerykańskich. Guwernantki wracają do łask.
"Z dzieckiem rozmawiam tylko po francusku. Nauczę je starej, krakowskiej kindersztuby, eleganckiego rozmawiania przez telefon, prawidłowego sortowania śmieci" - czytamy w jednym z ogłoszeń. "Odpowiem dziecku na wszystkie trudne pytania: w jaki sposób nasionko, które daje tatuś, dostaje się do brzucha mamy albo czy Pan Bóg też robi kupę" - brzmi kolejne. "Zrobię z maluchem papierowy model wulkanu, przygotuję z nim sushi, razem uszyjemy przebranie na Halloween" - reklamuje się kolejna guwernantka. Na głowie nie mają już koronkowych czepków, nie noszą plisowanych spódnic, nie okładają dzieci szpicrutą. Znają języki obce, ukończyły kilka kierunków studiów, potrafią malować, grać na pianinie, tańczyć cza-czę.  

Według Ministerstwa Edukacji od 1 września w polskich szkołach pracę może stracić nawet 7 tys. nauczycieli. Ich posady idą pod topór przez niż demograficzny i problemy finansowe samorządów, które do opustoszałych szkół dokładać już nie chcą. Drugie życie dla nauczyciela bez klasy odrodziło się w zawodzie guwernanta. Mamy coraz mniej dzieci, więc coraz więcej w nie inwestujemy, a osobista edukacja daje prestiż i lepszy start na trudnym rynku pracy. Branża domowych nauczycieli, firm rekrutujących guwernantki i uczelni oferujących kursy przygotowawcze do tego zawodu przeżywa właśnie boom.  

Zdaniem Krzysztofa Inglota z Work Service – jednej z największych agencji pracy tymczasowej tylko w tym roku z usług guwernantów skorzystało o połowę więcej rodzin w porównaniu z 2012 r. Według niego za rok z usług guwernantów może już korzystać 6 tys. polskich rodzin.  

Katarzyna z Krakowa, 31 lat, magister ekonomii i psychologii, kilka dyplomów z kursów zasad komunikacji, profesjonalny trener motywacyjny. Biegły angielski, uprawnienia do nauczania języka polskiego. Pracuje z zamożną rodziną z Wielkiej Brytanii. Uczy polskiego dwie siostry w wieku 5 i 7 lat. – Dzieci nie siedzą wyprostowane przy biurku z nosami w książkach. Wychodzimy z elementarzem do parku, chodzimy na polskie filmy do kina, słuchamy polskiej muzyki – opowiada Katarzyna. Nie chce zdradzić nazwiska. W umowie jest wyraźnie zapisane, że to, co dzieje się w murach domu, gdzie mieszkają dzieci, zostaje tam na zawsze. Poufność procentuje. – Jestem w stanie dużo zarobić. Za 4 godziny pracy dziennie dostaję nawet 10 tys. zł na miesiąc – mówi z uśmiechem. 

Urszula Bartoszek z Warszawy. Guwernantka z czteroletnim stażem, współpracowała już z trzema rodzinami. 7-letni Dawid to już piąte dziecko pod jej skrzydłami. – Przy nauce czytania, pisania i artykułowania głosek zapominamy o nudnym biurku, czarnej tablicy i grubych brulionach – mówi. Dawid słowa poznaje z „flash cards” – karty z nazwami i wizerunkami poszczególnych części mowy. Sylaby łączy w słowa w rysunkowych labiryntach, wyklaskuje liczbę głosek, a liczebniki odczytuje na rozkładach jazdy miejskich autobusów. – Największym grzechem jest znudzenie dziecka nauką, czego nigdy nie chciałabym doświadczyć – mówi Bartoszek. Do roli guwernantki przygotowywała się latami. Magister studiów pedagogicznych, kurs pierwszej pomocy, certyfikaty językowe z angielskiego, hiszpańskiego i łaciny, kilkanaście wyjazdów kolonijnych z najmłodszymi jako opiekunka. Dzisiaj zarabia więcej niż średnia krajowa.

O kulisach branży domowych nauczycieli przeczytacie w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”.

Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" także dostępny na Facebooku .

"Wprost" dostępny również w wersji do słuchania .