Kownacki: Proces rozpadu PO już się rozpoczął

Kownacki: Proces rozpadu PO już się rozpoczął

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartosz Kownacki (fot. JACEK HEROK / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Wprost skomentował wyniki najnowszego sondażu CBOS. Według niego, gdyby wybory do parlamentu odbyły się w lutym, PiS uzyskałby 26 proc. poparcia, PO 25 proc., a SLD zamknęłoby listę partii wchodzących do Sejmu z 8 proc. poparcia. - Nie ma w tym sondażu nic zaskakującego, może poza tym, że PO tak wolno traci poparcie - zauważa Kownacki.
Daniel Kotliński, Wprost.pl: Jak generalnie może Pan skomentować te wyniki? Cokolwiek Pana zaskoczyło?

Bartosz Kownacki, PiS: Jak każdy sondaż, jest on obciążony pewnym błędem statystycznym i choć czasem ta przewaga wynosi jeden punkt, a czasem nawet siedem, to jest to jednak kolejny sondaż ukazujący prowadzenie PiS,  tendencję wzrostową Prawa i Sprawiedliwości oraz tendencję spadkową Platformy. A jeżeli zamienić wyliczenia procentowe na liczby bezwzględne, na liczbę mandatów w Sejmie, to ta przewaga byłaby jeszcze większa. Nie ma w tym sondażu nic zaskakującego, może poza tym, że PO tak wolno traci poparcie, biorąc pod uwagę tyle nieudolnych posunięć w ostatnim czasie.

Jak wyobrażałby Pan sobie układ sił w Sejmie w następnej kadencji? Przyjmując założenie, że do parlamentu wejdzie PiS, PO i SLD.

Jestem przekonany, że będziemy rządzić samodzielnie. Jeżeli jednak nie doszłoby do takiej sytuacji, bo ostatecznie to wyborcy decydują, PO zrobi wszystko, żeby stworzyć koalicję przeciwko PiS. Ale jetem pewien, że taka koalicja długo by nie potrwała i mielibyśmy w ciągu miesięcy przedterminowe wybory. Trój- czy czwórpartyjna koalicja w Polsce by się na pewno nie sprawdziła i byłoby to tylko przedłużanie agoni PO.

Pan uważa, że w przypadku PO już możemy mówić o "stanie agoni"?

Ja uważam, że to sytuacja dokładnie identyczna, jak w przypadku AWS w fazie schyłkowej, ten proces rozpadu się zaczyna i on, szczególnie po wyborach do europarlamentu, się nasili, dlatego, że wybory będa dużo słabsze, niż poprzednie [dla PO- dop. red.] i powiedzmy sobie  szczerze - nie każdy z nich [proponowanych do europarlamentu posłów- dop. red.] będzie na listach, z każdej listy trzeba średnio odjąć jedną, dwie osoby, które wypadną i każdy będzie szukał swojego miejsca w jakichś alternatywach. Na tym właśnie będzie polegał proces destrukcji.

Można zauważyć tendencję, że im więcej w mediach pana Macierewicza, tym słabsze wyniki PiS. Natomiast sondaże ukazujące przewagę Prawa i Sprawiedliwości korelują z rzadszą obecnością posła Macierewicza w mediach. Czy Pan dostrzega ten związek?

Jeszcze rok temu tak było, przyznaję. Straszenie PiS-em albo panem Macierewiczem powodowało chwilowe obniżenie sondaży i zwiększone poparcie dla Platformy, ale teraz już tego nie widać. Mamy sondaż z jesieni, który nałożył się na nowo otwarto kwestię zamkniętą siedem lat temu - kwestię likwidacji WSI i słupki prawie się nie zmieniają, a jestem przekonany, że jak za pół roku znowu będzie się chciało powtórzyć tę operację, to straszenie nie będzie już odnosić zupełnie żadnego skutku.

Mnie interesuje to, co jest dzisiaj, jaki jest program, jakie są problemy. O wiele straszniejsze wydają mi się kwestie typu prywatyzacji lasów państwowych czy sprawa pani Bieńkowskiej, aniżeli sprawy, które tak naprawdę nie dotyczą bezpośrednio Polaków, jak na przykład likwidacja WSI.