Zarobić na bojkocie

Zarobić na bojkocie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po dwuletnim bojkocie amerykańskiego producenta słodyczy Hershey's firma zmieniła całą politykę dostaw Zdjęcie: Larry French/AP/East News 
Tworzą bojówki na Facebooku i zalewają wulgaryzmami strony producentów. Polska moda na bojkoty konsumenckie przynosi więcej śmiechu niż pożytku.

Organizacje gejowskie w USA wezwały niedawno do bojkotu rosyjskiej wódki. To odwet za politykę Putina dyskryminującą mniejszości seksualne. W efekcie kilkaset restauracji w Stanach, Niemczech i Wielkiej Brytanii wycofało ze sprzedaży Russkij Standard i Stoliczną. Pacyfiści wezwali do omijania kawiarni Starbucks, bo w niektórych stanach sieciówka pozwala klientom wnosić do lokali naładowaną broń.

W odpowiedzi sam prezes Howard Schultz zakazał paradowania z bronią na terenie kawiarni. Według amerykańskiego serwisu Ethical Consumer na świecie toczą się obecnie 52 bojkoty światowych korporacji. Konsumenci wypowiedzieli im wojnę, bo firmy niszczą rezerwaty przyrody, nie przestrzegają praw zwierząt, nie odprowadzają podatków, dyskryminują pracowników, wspierają działania wojenne, nie tolerują osób homoseksualnych. Uderzając w wizerunek producenta, skutecznie zmuszają go do zmiany postępowania. To, co udaje się na Zachodzie, niestety nie działa w Polsce. W ostatnich miesiącach na naszych przedsiębiorców spadła lawina bojkotów. Kierowcy skrzyknęli się do blokady stacji benzynowych Łukoil, patrioci namawiali do omijania szerokim łukiem sklepów odzieżowych Reserved, a politycy PSL kazali wyborcom zrezygnować z zakupów w angielskim Tesco. Każda z tych hucznych akcji zakończyła się totalną klapą.

Bojownicy nieudacznicy

– Nienawidzę Putina – mówi do kamery młoda Ukrainka studiująca w Polsce. Za jej plecami kilku kolegów z uczelni trzyma baner z napisem: „Ukraina prosi: Nie tankuj na stacjach należących do Putina!”. Obok sloganu twarz prezydenta Rosji przemalowana na Hitlera – grzywka zaczesana na lewo i czarny wąsik. Grupka stoi przed jedną ze 116 polskich stacji Łukoil, drugiego największego koncernu naftowego w Rosji. Co jakiś czas machają do polskich kierowców wjeżdżających na stację. Krzyczą, żeby nie tankowali paliwa, które napędza Putinowski reżim. – Nie słuchają nas, może zrobiliśmy za mały transparent? – zastanawia się dziewczyna. Większą siłę przebicia mają internauci. W ciągu trzech dni utworzony na początku marca fanpage „Nie tankuję na LUKOILu” polubiło na Facebooku 11 tys. osób. Ich główny postulat: zablokować stacje rosyjskiego koncernu w Polsce. Argumenty: „Kupujesz rosyjskie – sponsorujesz wojnę”, „Twój samochód gładko sunie na paliwie z Łukoilu? Tak samo płynnie jeżdżą rosyjskie czołgi na Ukrainie”, „Nie kupujcie rosyjskich produktów. Ich kod kreskowy zaczyna się od liczby 46”. Co jakiś czas któryś z internautów wrzuci zdjęcie topniejącego kursu akcji Łukoilu z moskiewskiej giełdy. W październiku przed wybuchem kryzysu na Ukrainie za jedną akcję rosyjskiego koncernu płacono ok. 65 dolarów. Miesiąc temu już o jedną czwartą mniej. Internetowi bojownicy z Polski byli przekonani, że to również ich zasługa.

I tutaj niespodzianka. Tankując na Łukoilu, wcale nie nalewamy do baków rosyjskiego paliwa, ale benzynę pochodzącą głównie od naszego Orlenu, który na początku roku zawarł z Łukoilem Polska roczną umowę na dostawę paliw. Wartość kontraktu: 1,55 mld zł. Bojkotujący Łukoil strzelili sobie w stopę, zniechęcając polskich kierowców do tankowania benzyny i oleju napędowego pochodzących głównie z polskiego koncernu. Po kilku dniach strona zniknęła z internetu.

Odwrotny od oczekiwanego skutek przyniósł też bojkot polskiej marki ubrań Reserved. W styczniu wyszło na jaw, że ich producent, gdański koncern odzieżowy LPP, zamierza uciec z płaceniem części podatków do rajów podatkowych. Firma została oskarżona o brak patriotyzmu. Jej produkty zaczęto nazywać „szmatami do podłogi”. Na Facebooku powstał fanpage „Reserved: Od dzisiaj nie kupuję u oszustów podatkowych”, który w ciągu kilku dni polubiło kilkanaście tysięcy osób. Co z tego? W styczniu przychody producenta odzieży wyniosły 320 mln zł i były lepsze o 29 proc. w porównaniu z poprzednim styczniem.

Dlaczego polskie bojkoty kończą się sromotną porażką? Odpowiedź na to pytanie znaleźć można w świątecznym numerze "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest   także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a