Dywizja imienia Dzierżyńskiego. Nałęcz: Złowrogi powrót

Dywizja imienia Dzierżyńskiego. Nałęcz: Złowrogi powrót

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Nałęcz (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Od poniedziałku jedna ze specjalnych dywizji rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nosi imię Feliksa Dzierżyńskiego. "Krwawy Feliks" to w Polsce symbol bolszewickich zbrodni, współtwórca tajnej policji Czeka, odpowiedzialny za wymordowanie setek tysięcy "przeciwników rewolucji". - W kategoriach historycznych jest to dla mnie złowrogi powrót. Kiedy ze zbrodniarzy czyni się bohaterów to zwłaszcza z polskiej perspektywy trudno znaleźć zrozumienie dla takich zachowań - mówi prof. Tomasz Nałęcz.

Kacper Świsłowski, Wprost.pl: Feliks Dzierżyński ponownie patronuje rosyjskiej dywizji specjalnej. Co pan o tym sądzi?

Prof. Tomasz Nałęcz: Jestem w trudnej sytuacji - nie do końca życzyłbym sobie, by doradca prezydenta Rosji komentował nasz panteon bohaterów, ponieważ każdy naród wybiera sobie sam własnych bohaterów. Często jest tak, że bohaterowie jednego narodu są antybohaterami dla innego. Odwołując się do przykładu nie kontrowersyjnego: dla Polaków będzie bohaterem król Władysław Jagiełło, tymczasem dla Niemców bohaterem będzie pokonany pod Grunwaldem, Ulrich von Jungingen.

Dzierżyński to jednak inna bajka. Lista zbrodni "Krwawego Feliksa" jest dosyć długa.

Trudno nie skomentować tego z polskiej perspektywy. Dzierżyński, chociaż był polskim szlachcicem, który chodził do tego samego gimnazjum w Wilnie co Józef Piłsudski, dla Polaków jest symbolem zbrodni. Liczba Polaków wymordowanych, nierzadko na osobiste polecenie Feliksa w czasach, kiedy on kierował Czeką, jest ogromna. Trudno, więc znaleźć w Polsce poparcie dla jego działań.

A w Rosji?

Całe to posunięcie trzeba też interpretować nie tylko w kontekście historycznym, ale też polityki rosyjskiej. Jeśli wraca się do takich patronów, to jest to istotny znak, dla współczesnej polityki rosyjskiej.

MSW tłumaczyło, że zmiana patrona została sprokurowana przez weteranów, którzy domagali się powrotu do starego nazewnictwa.

To jest tłumaczenie, które łatwo zinterpretować jako samooskarżenie. Jeśli są ludzie, którzy chcieli z powrotem tego patrona, to znaczy, że ich wiedza o rzeczywistych zachowaniach i zbrodniach Dzierżyńskiego jest zerowa. Ktoś jest temu winny, że dla tych ludzi Dzierżyński jest bohaterem. Tylko niewiedza może powodować takie postawy - a temu winni są nie Ci ludzie a ktoś znacznie wyżej.

Ten powrót do sentymentów ZSRR czy wewnętrzna zaplanowana polityka rosyjska? 

To jest oczywiście sygnał, ale nie musi to oznaczać, że Rosja wraca do czasów Dzierżyńskiego czy innych sowieckich bohaterów. Często takie rzeczy dzieją się instrumentalnie. W czasach największego stalinowskiego terroru, sowiecka Rosja nie mająca nic wspólnego z Rosją carską, powracała do tradycji Suworowa, Kutuzowa…

A pana zdaniem jest się czego bać? Pytam w kontekście powrotu do niechlubnych tradycji.

W kategoriach historycznych jest to dla mnie złowrogi powrót. Kiedy ze zbrodniarzy czyni się bohaterów to zwłaszcza z polskiej perspektywy trudno znaleźć zrozumienie dla takich zachowań. To jest oczywiście w jakimś stopniu związane z polityką, ale nie przeceniałbym tego aspektu politycznego, ponieważ te powroty w Rosji są pokrętne. Dlatego przywołałem przykład Stalina, który dla pewnej wygody i pożytku politycznego wracał do ikon carskiej Rosji, nie zamierzając reaktywować tamtej Rosji.

Wprost.pl