Ambasador Ukrainy: Rosyjska agresja dotyczy również Polski

Ambasador Ukrainy: Rosyjska agresja dotyczy również Polski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Yaghobzadeh Rafael / Newspix.plŹródło:Newspix.pl
- Rosyjska agresja nie jest problemem wyłącznie Ukrainy. Te zagrożenia dotyczą również Polski. Liczymy na wsparcie Warszawy – mówi w rozmowie z Wprost Andrij Deszczyca, który właśnie został ambasadorem Ukrainy w Polsce.
Tatiana Kolesnyczenko: „Wielki rusofob trafił we właściwe miejsce” - tak rosyjskie media oceniły informację, że został pan ambasadorem Ukrainy w Polsce. A wszystko za sprawą niecenzuralnej piosenki o Putinie, którą pan zaśpiewał.
 
Andrij Deszczyca: Ta sytuacja jest rozdmuchana przez rosyjskie media. Zapewniam, że gdyby nie ich uwaga, nie byłoby takiego rozgłosu. 

A jednak za publiczne „Putin to ch*j” stracił pan stanowisko ministra spraw zagranicznych Ukrainy.

Chciałem uspokoić tłum demonstrujących pod rosyjską ambasadą w Kijowie. Jestem za pokojowymi rozwiązaniami. Lepiej śpiewać piosenkę, niż rzucać kamieniami w ambasadę. Jeśli chodzi o stanowisko, to przyjąłem propozycje prezydenta. Kiedyś już pracowałem w Polsce na placówce, ale teraz jest szczególny moment. Polska dla Ukrainy to partner strategiczny. Więc mam przed sobą ważne zadanie, aby te relacje pielęgnować i pogłębiać.  

W jakich dziedzinach?

Przede wszystkim to kwestie bezpieczeństwa. Rosyjska agresja nie jest problemem wyłącznie Ukrainy. Te zagrożenia dotyczą również Polski. Liczymy też na wsparcie Warszawy w naszych dążeniach unijnych oraz wymianę doświadczeń w przeprowadzaniu reform gospodarczych i samorządowych. 

Premier Polski zapowiedziała „pragmatyczną politykę” wobec Ukrainy.

Pani Kopacz dba o interesy swojego kraju i jest to normalne. Uważam jednak, że w obecnej sytuacji powinniśmy łączyć nasze siły. Rosyjska inwazja na Ukrainę pokazała, że ważne umowy międzynarodowe, gwarantujące bezpieczeństwo, nie działają. Posypała się cała architektura bezpieczeństwa europejskiego. Więc żeby stawić czoło agresorowi, powinniśmy ściśle współpracować i to nie tylko na polu politycznym. Ważne jest wzmocnienie relacji pomiędzy naszymi społeczeństwami. Musimy znaleźć sposób na uproszczenie procedury wizowej dla Ukraińców, żeby oni nie tylko chcieli, ale i mogli podróżować do Polski.

Właśnie w ubiegłym tygodniu te procedury zostały zaostrzone.

Wyjaśniamy, dlaczego Warszawa podjęła taki krok. Możliwe, że jest to powiązane z trudną sytuacją, w której znalazły się konsulaty Polski na Ukrainie. Po zamknięciu placówek na Krymie i w Donbasie, konsulowie mają znacznie więcej pracy, muszą zatrudniać dodatkowy personel. Apelujemy jednak do Polski, aby też brano pod uwagę sytuację, w jakiej jest Ukraina. Potrzebujemy wsparcia dyplomatycznego i politycznego. 

W tym tygodniu na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne. Politolodzy jednak prognozują, że nowy parlament nie utrzyma się dłużej, niż dwa lata.

Taki scenariusz jest możliwy. Te wybory odbywają się w czasie wojny. Nastroje wyborców mocno radykalizując się i na tym żerują niektórzy politycy. Po kilku latach emocje opadną i może pojawić się potrzeba wymiany władz. Uważam jednak, że te wybory teraz są konieczne. Mamy kłopoty z przyjęciem decyzji, bo każde głosowanie bojkotują posłowie, którzy współpracowali z rządem Wiktora Janukowycza. A jak pokazują sondaże przedwyborcze, w nowym parlamencie zdecydowana większość ugrupowań politycznych będzie miała proeuropejskie nastawienie. Łatwiej więc będzie nam zacząć reformy na Ukrainie.
 
Mówi Pan o trwającej wojnie, a oficjalnie w Donbasie obowiązuje zawieszenia broni. 

Sytuacja w Donbasie jest wielokrotnie skomplikowana. Po pierwsze, ostatnie kilka tygodni pokazują, że nawet Rosja nie ma pełnej kontroli nad licznymi ugrupowaniami terrorystycznymi. Często działają one na własną rękę, walczą też między sobą. Po drugie, separatyści dysponują ogromną ilością broni. To rozwiązuje im ręce. Chcą dominować na wcześniej zajętych terenach i walczą o skrawki ziemi. Taka sytuacja jest z donieckim lotniskiem, które jest strategicznym punktem, ale kontrolowanym przez ukraińską armię. Jednak nie sądzę, aby separatyści podjęli próby zajmowania nowych miast. Takie decyzje zapadają wyłącznie w Moskwie.  

Po podpisaniu ustawy o specjalnym statusie Donbasu, powstanie republik w Doniecku i Ługańsku stało się faktem. Jak pan wyobraża ich funkcjonowanie?

Te kwestie omawiano podczas negocjacji w Mińsku. Na ich podstawie obwody doniecki i ługański dostały większe uprawnienia, w tym możliwość wybrania władz samorządowych i przedstawicieli do parlamentu ukraińskiego. Głosowanie miało odbyć się w grudniu. Ale widzimy, że teraz są przymiarki, aby przeprowadzić wybory 2 listopada. W tej sytuacji wiele zależy od Moskwy: czy dotrzyma obietnic, które złożyła w Mińsku, czy będzie zmierzać ku stworzeniu „zamrożonego konfliktu” na Ukrainie. 

Z informacji separatystów wynika, że w listopadowych wyborach ma zamiar wystartować partia Putina „Jedna Rosja”. 

Mamy nadzieje, że do tego nie dojdzie. Myślę, że między innymi o tym rozmawiano w Mediolanie, podczas szczytu Europa-Azja, gdzie byli obecni Poroszenko i Putin. Oczywiście tylko jedno spotkanie na szczycie nie rozwiąże sytuacji w Donbasie. Jednak sam fakt, że Rosja się zgadza na rozmowy, uważam za wielki sukces dyplomacji ukraińskiej i międzynarodowej. Jeszcze kilka miesięcy temu Moskwa nie była zainteresowana negocjacjami. Zmiana nastawienia pokazuje, że sankcje Zachodu działają. Putin zdał sobie sprawę, że znalazł się w odizolowaniu i teraz szuka wyjścia z tej sytuacji.