2014 rok w sporcie. "Udowodniliśmy, że można, jeśli się tylko chce"

2014 rok w sporcie. "Udowodniliśmy, że można, jeśli się tylko chce"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Tomaszewski (fot. LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
W rozmowie z Wprost Jan Tomaszewski podsumował 2014 rok w polskim sporcie. Parlamentarzysta i były bramkarz nie ma wątpliwości – nasi sportowcy spisali się na medal.
– Takiego roku to najstarsi górale nie pamiętają, a już piłkarze w ogóle – stwierdził  zachwycony Tomaszewski. –  Zaczęliśmy od nieprawdopodobnego numeru w Soczi. To przechodzi ludzkie pojęcie. Udowodniliśmy, że można, jeśli się tylko chce – powiedział poseł. Z Rosji polscy olimpijczycy przywieźli rekordowe sześć krążków, w tym aż cztery złote.

– Następna sprawa to mistrzostwa świata w siatkówce. Coś niemożliwego. Jestem przekonany, że nie byliśmy faworytami, bo gdybyśmy byli, to mecz finałowy byłby zaplanowany na Stadionie Narodowym przy 60 tys. widzów. Ale sukces niesamowity. Nasi zawodnicy pokazali, są w stanie pokonać nawet psychiczne bariery. Tutaj wielki ukłon dla Mariusza Wlazłego, który wrócił i zwyciężył – bo przecież wygraliśmy te mistrzostwa w dużej mierze dzięki niemu – zauważył Tomaszewski.

– Kolejna sprawa. Michał Kwiatkowski. Rafał Majka dał niezły prognostyk w Tour de France, został najlepszym góralem, ale to nie jest jeszcze to, choć oczywiście także jest to wielkie osiągnięcie. To, co „Kwiatek” zrobił na mistrzostwach świata zawodowców, to przechodzi ludzkie pojęcie – kontynuował poseł.

„Człowiek, który zatrzymał Anglię”, nie zapomniał oczywiście o swojej dyscyplinie sportu – piłce nożnej. – Ostatnia sprawa to pokonanie Niemców. Nie pokonaliśmy mistrzów świata, tylko najlepiej ułożoną drużynę na świecie. To jest potężny kop psychiczny, który zaowocował później. Trzy dni później, jak byliśmy na kolanach (w trakcie meczu ze Szkocją – przyp. red.), jednak zremisowaliśmy i mogliśmy nawet wygrać. To, co zrobili w Gruzji, również musi wywołać aplauz. Nasi zachowali się jak Cezar – pojechali, zobaczyli, zwyciężyli. To jest coś fenomenalnego. Ja po tych meczach powiedziałem – Polacy nie gęsi i swój futbol mają. Grali tylko Polacy – powiedział parlamentarzysta.

W 2014 roku według Tomaszewskiego nie zabrakło jednak złych wydarzeń w polskim sporcie. – To, co się stało z Legią. Wielkie gratulacje za wygranie ligi, że pokonanie Celniku, no bo przecież wygrali 6:2, ale kierownictwo Legii dostaje rózgę, ponieważ to ono było winne zamieszania z Bereszyńskim. Jestem przekonany, że Legia pokonałaby Maribor (z nim tym klubem Celtic zmierzył się w czwartej rundzie eliminacji Champions League – przyp. red.), więc straciliśmy Ligę Mistrzów – stwierdził Tomaszewski. – Poza tym Legia nie upilnowała dwunastego zawodnika (kibiców – przyp. red.) i straciła kilkanaście mln zł. Żadne tłumaczenia mnie nie przekonują, bo jeżeli po meczu ze Szkotami na stadionie Legionistów znajduje się 100-metrowa flaga, na której jest świnia i napis UEFA, to znaczy, że musiała być zgoda na wniesienie jej. Następny wybryk sprawi, że władze europejskiej federacji wyrzucą Legię z pucharów na pięć lat i ten klub się rozleci. Coś z tym trzeba zrobić – przestrzegł.

Co w 2015 roku?

– To był dla mnie nieprawdopodobny rok. Życzyłbym sobie, żeby przyszły nie był gorszy. Aż się boję. Ja nie chcę żeby był lepszy, tylko żeby był taki sam. Nie będzie takich wielkich imprez, ale możemy zapewnić sobie udział w Euro 2016 – powiedział Tomaszewski.

Poseł docenił także przemiany, które zaszły na polskich stadionach podczas meczów reprezentacyjnych i wyraził nadzieję, że ten trend będzie kontynuowany. – Mamy normalność w najbardziej znienawidzonym polskim sporcie. Co śpiewano na stadionach? „Je…, je… PZPZ”. A teraz  to zniknęło, a każdy mecz jest świętem – stwierdził.