Dziewczyna z wibratorem

Dziewczyna z wibratorem

Dodano:   /  Zmieniono: 7
ZDJECIA: LYNSIE ROBERTS/LYNSIEROBERTS.COM
Polki są coraz bardziej zainteresowane życiem erotycznym i coraz śmielej sięgają po gadżety, na które w sumie w ubiegłym roku wydaliśmy 10 milionów złotych. Powstają sex shopy specjalnie dla pań, a producenci zabawek prześcigają się w pomysłach, jak zwiększyć łóżkowe doznania kobiet. Rośnie też liczba testerek, pań, dla których wypróbowywanie wibratorów stało się prawdziwą pasją.
- Gadżety stają się coraz popularniejsze, są lansowane w mediach, ale te z górnej półki są dość drogie. Test daje możliwość wypróbowania, cieszenia się zabawką, bez konieczności płacenia za nią 500 czy 600 złotych - mówi Natalia Grubizna, autorka bloga proseksualna.pl. A, skoro szafiarki mogą świetnie funkcjonować w polskiej blogosferze, również blogerki-testerki gadżetów erotycznych są coraz bardziej zauważalne. - Dzięki temu w kwestii zakupu gadżetów dla dorosłych w końcu stajemy się świadomymi konsumentami - dodaje seksblogerka. Przekonuje też, że to element seksualnej rewolucji, która nad Wisłą rozgrywa się od kilku lat.

Dowody?  Joanna Keszka, naczelna portalu Barbarella.pl, autorka książki „Grzeczna to już byłam, czyli kobiecy przewodnik po seksie” z ich wymienianiem nie ma problemu. - Zaczynałam od tego, że kilka lat temu zorganizowałam akcję społeczną: „Dobre wibracje są dla kobiet. Z rozkładanym stolikiem chodziłam po miejscach przeznaczonych dla pań, by pokazać im kobiece gadżety erotyczne. Moje działania odbierano wtedy jako dość egzotyczne - mówi. Dziś już tak nie jest. Szybko okazało się, że kobiety potrzebuję miejsca, w którym o seksie i wszystkim, co pożycie może urozmaicić, można by mówić otwarcie. Keszka jest też właścicielką warszawskiego LoveStore, z gadżetami erotycznymi dla kobiet.

Sama jest orędowniczką radosnego seksu. Uważa, że ten łączy pary bardziej niż gar gorącej zupy na stole. Dlatego zamiast zachęcać kobiety do gotowania zupy, woli namawiać do tego, by doszukiwały się przyjemności z seksu. 

- W sypialni nie powinniśmy kochać się nudnie i nobliwie, tak jakby nad naszymi głowami widniał ogromny napis: „Bóg, honor, ojczyzna”. Nie można mylić seksualności z moralnością - mówi. Przyznaje też, że w patriarchalnym społeczeństwie normą jest to, co służy facetom. - Kobiety powinny wiedzieć, że należą im się podstawowe prawa w sferze seksualności: podążania za własnymi potrzebami, doszukiwania się w seksie przyjemności dla siebie i na własnych zasadach, zamiast ustawicznego skupiania się na tym, czego w łóżku chce partner - dodaje.

A że odkrywanie najczulszych na erotyczne bodźce miejsc jest najprostsze przy użyciu wibratora, dobrze jest go mieć pod ręką.

Kulki rozkoszy

Do sklepu, w którym pracuje Magdalena, kobiety przychodzą nie tylko po erotyczną bieliznę. Choć witryny nie są zrobione z przyciemnianego szkła, a wejście znajduje się przy jednej z głównych arterii miasta, panie nie mają oporów przed przekroczeniem progu. - Gdy już wejdą, czują się jak w sklepie z cukierkami. Bo dziś gadżety erotyczne to nie ordynarne maszyny do zaspokajania. Można postawić na półce i nawet jeśli odwiedzi nas babcia, nie będzie zgorszona - mówi Magdalena. Ona sama przetestowała większość, z kilkuset dostępnych w sklepie zabawek. Bo musi wiedzieć, co polecić, znać odpowiedź na każde, najbardziej intymne nawet pytanie klientki. I mieć w sobie tyle dystansu, by gdy przyjdzie pani i poprosi o wibrator dopasowany do koloru paznokci albo samochodu, nie wybuchnąć śmiechem.

23-latka zapewnia jednak, że większość klientek doskonale wie, czego chce. Pewnie także dzięki blogom, takim jak „Proseksualna”.  - Powoli wygrywam walkę z postrzeganiem gadżetów erotycznych jako śmiesznego prezentu na osiemnaste urodziny. I dzięki temu z wykoślawianiem seksualności - przyznaje. - Oczywiście są osoby, które uwielbiają realistyczne gadżety. Ale proszę mi wierzyć, nie wszyscy chcą różowego penisa wykonanego z materiału podejrzanego pochodzenia - mówi.

Natalia przypomina, że gadżety to nie wyłącznie repliki genitaliów. Coraz modniejsze stają się bowiem gadżety na bluetooth, sterowane dzięki aplikacji w telefonie. Niektóre są spersonalizowane - możemy je ustawiać indywidualnie, podgrzewać zgodnie z ulubioną temperaturą, programować liczbę i rodzaj wibracji. Hitem stają się wibratory dla par. - Ma dwa silniczki. Jeden działa przy punkcie G, drugi zostaje na zewnątrz i stymuluje łechtaczkę. Ale dalej pozostaje w środku miejsce dla mężczyzny. Nie dość, że jest mu ciaśniej, to jeszcze czuje wibracje. Pełnia szczęścia - zapewnia zachwycona urządzeniem ekspertka z sex shopu.

Czytaj więcej we "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl, zaś od poniedziałku jest dostępny w kioskach i salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku

Oraz na  AppleStore GooglePlay