Antczak dla "Wprost": Bunt młodego pokolenia

Antczak dla "Wprost": Bunt młodego pokolenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rafał Antczak (fot. AREK MARKOWICZ) 
Wyniki wyborów prezydenckich ukazały niezadowolenie młodych ze słabej partycypacji w sukcesie polskiej transformacji. Wszystkie partie w Polsce zdawały sobie z tego sprawę, ale politycy preferowali emerytów i rencistów kosztem młodych i rodzin z dziećmi. Powodem była wyższa frekwencja wyborcza wśród starszych niż młodych, choć liczbowo obie te grupy są na zbliżonym poziomie, przynajmniej na razie.
Wejście Polski do UE spowodowało emigrację najbardziej zdeterminowanych i niezadowolonych, a w efekcie skokowy spadek bezrobocia wśród młodych Polaków z poziomu ponad 40 proc. w 2004 r. do ok. 17 proc. w 2008 r. Jednak w kolejnych latach bezrobocie wśród nich znów zaczęło rosnąć i zatrzymało się na poziomie ok. 24 proc., tak jak we Francji. Jest on jednak dwukrotnie niższy niż w Hiszpanii, Grecji czy Portugalii. Wydawało się, że w Polsce relatywnie nie jest źle i slogan o „zielonej wyspie” działał. Przynajmniej do czasu, gdy mechanizm redystrybucji międzypokoleniowej w postaci rosnących kosztów – od kredytów hipotecznych, przez obciążenia podatkowe, po rozbiór oszczędności w OFE – nie uświadomił młodemu pokoleniu, że jedyną propozycją polityków jest coraz cięższa praca i niejasne perspektywy życiowe w kraju. A na emigracji miejsc pracy nie przybywa, a najlepsze są już zajęte.

O odroczonym buncie młodego pokolenia pisałem prawie dekadę temu („Najgorzej mają młodzi”, „Gazeta Wyborcza”, 28/07/2006), więc mogę się cieszyć, że młodzi wyborcy zaczęli wymuszać zmiany w programach politycznych. Zanim jednak zaczną one przynosić ekonomiczne efekty, przyrost emerytów i rencistów przechyli szalę ponownie w stronę gerontokracji. Już w 2020 r. będzie ich o 1 mln więcej niż młodszych wyborców. Szacunki te nie uwzględniają obniżenia wieku emerytalnego, bo wtedy proporcje te jeszcze szybciej się pogorszą. Jakie hasła będą wtedy politycznie poprawne, łatwo się domyśleć.

Problem starzenia się wyborców i negatywny wpływ ich preferencji na życie młodych jest zauważalny w wielu krajach. Coraz więcej z nich decyduje się na obniżanie wieku wyborczego do 16 lat. Trzy tygodnie temu zrobiła to Estonia w wyborach lokalnych, podobnie jest w Niemczech w dziesięciu landach, na części angielskich wysp oraz w Szwajcarii i Izraelu. W 2007 r. Austria obniżyła wiek wyborczy do 16 lat we wszystkich wyborach, a w 2011 r. Szkocja udzieliła prawa głosu 16-latkom w referendum niepodległościowym – wygranym w 2014 r. przez zwolenników unii z Anglią, w dużej mierze młodych wyborców. Już ponad 20 krajów dopuszcza do głosu wyborców poniżej 18. r.ż. Może więc nadchodzi czas na włączenie głosów najmłodszego pokolenia Polaków, zanim demokratyczne mechanizmy nie zostaną wypaczone przez radykalne postulaty starszych.