Włoska premier między Trumpem a Europą. „Znajduje się w politycznym szpagacie”

Włoska premier między Trumpem a Europą. „Znajduje się w politycznym szpagacie”

Giorgia Meloni
Giorgia Meloni Źródło: PAP/EPA / Christophe petit tesson
Giorgia Meloni, premier Włoch, znalazła się w politycznym potrzasku, próbując pogodzić wsparcie dla Ukrainy z bliskimi relacjami z Donaldem Trumpem. – Znajduje się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, można powiedzieć, że w niewygodnym politycznym szpagacie – mówi dla „Wprost” dr Piotr Podemski, italianista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Giorgia Meloni, pierwsza kobieta na stanowisku premiera Włoch, stoi na czele centroprawicowej koalicji. Jako liderka stara się utrzymać delikatną równowagę między zdecydowanym wsparciem dla Ukrainy w obliczu trwającej wojny a bliskimi relacjami z Donaldem Trumpem, którego podejście do konfliktu różni się od europejskiego konsensusu. Te napięcia stawiają ją w trudnej sytuacji, zmuszając do lawirowania między lojalnością wobec amerykańskich konserwatystów a potrzebą zachowania jedności Zachodu. Sytuacja komplikuje się dodatkowo w kontekście różnic między europejskim i amerykańskim stanowiskiem wobec Ukrainy, co może wpływać na spójność jej polityki i pozycję Włoch na arenie międzynarodowej.

Tomasz Stankiewicz, „Wprost”: Jak dzisiaj wygląda rząd we Włoszech i kto stoi na jego czele?

Dr Piotr Podemski: Aktualnie we Włoszech rządzi centroprawicowa koalicja, w której skład wchodzą trzy główne partie. Kluczową rolę odgrywa partia Bracia Włosi (Fratelli d’Italia), kierowana przez premier Giorgię Meloni. Postać Meloni budzi kontrowersje: jedni zarzucają jej postfaszystowskie sympatie, zwłaszcza z czasów młodości, inni zaś chwalą ją jako nowoczesną, prawicową liderkę, pierwszą kobietę-premier w dziejach Włoch, która zyskała uznanie nie tylko wśród rodaków, ale także w Europie, a ostatnio również w Stanach Zjednoczonych.

Meloni musi utrzymać wsparcie dwóch koalicjantów, zajmujących różne pozycje polityczne. Z jednej strony, bardziej na prawo, znajduje się Liga (dawniej Liga Północna), na czele z Matteo Salvinim. Salvini wyróżnia się radykalną retoryką, szczególnie w kwestiach imigracji,, a także w swojej antyeuropejskości i wyraźnych sympatiach prorosyjskich. Na drugim biegunie koalicji stoi Naprzód Włochy (Forza Italia), partia założona przez Silvia Berlusconiego, a obecnie kierowana przez Antonia Tajaniego. W odróżnieniu od dawnych prorosyjskich tendencji Berlusconiego, partia Tajaniego jest dziś proeuropejska, proatlantycka i reprezentuje najbardziej mainstreamowe podejście. Uchodzi za głos rozsądku w koalicji, która jako całość zdaje się czasem bliższa prawicy radykalnej niż centroprawicy znanej z przeszłości. Obaj liderzy – Salvini i Tajani – pełnią role wicepremierów, wspierając Meloni jako jej „skrzydłowi”.

„Solidarność outsiderów”. Meloni idolką konserwatystów?

Jak wyglądają międzynarodowe sojusze Giorgii Meloni? I skąd w USA bierze się taka sympatia wobec niej?

Giorgia Meloni od dawna angażuje się w budowanie międzynarodowego sojuszu twardej prawicy. Współpracuje z liderami i partiami o podobnych poglądach, takimi jak Viktor Orbán na Węgrzech, Prawo i Sprawiedliwość w Polsce czy Vox w Hiszpanii. Utrzymuje również długoletnie, przyjazne relacje z amerykańskimi republikanami oraz z Benjaminem Netanjahu i jego partią w Izraelu. Przez dłuższy czas wiązała z tą współpracą duże nadzieje i była z tymi środowiskami bardzo blisko, między innymi jako liderka Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Dzięki temu stała się rozpoznawalną postacią na arenie międzynarodowej. Pomaga jej w tym biegła znajomość języków – choć nie ukończyła studiów wyższych, jest absolwentką liceum lingwistycznego i płynnie posługuje się angielskim, francuskim oraz hiszpańskim. Jej wystąpienia w tych językach brzmią przekonująco i zjednują jej zwolenników.

W czasach, gdy partie prawicowe, w tym republikanie w USA, znajdowały się w opozycji, Meloni budowała z nimi solidarność outsiderów pragnących zmienić świat. Gdy kolejno zdobywali władzę – podobnie jak ona sama – okazywało się, że mogą wpływać na rzeczywistość nie tylko lokalnie, ale i globalnie. Ta zahartowana współpraca i przyjaźń stały się fundamentem jej obecnych relacji międzynarodowych.

Jakiś czas temu Meloni dostała nawet zaproszenie na kolację od Trumpa, więc wydaje się, że jest jego najbliższą sojuszniczką w Europie.

Donald Trump otwarcie wyraża wobec niej sympatię i nie szczędzi pochwał. Zanim jeszcze odbyła się jego inauguracja prezydencka, na której Meloni była jedynym znaczącym przedstawicielem kraju Unii Europejskiej w randze premiera, odwiedziła jego prywatną posiadłość Mar-a-Lago. Nagrania z tego wydarzenia pokazują, że została tam przyjęta z entuzjazmem – owacje płynęły nie tylko od Trumpa, ale i od zgromadzonych republikanów. W lutym uczestniczyła zdalnie w konferencji konserwatystów CPAC, gdzie jej wystąpienie spotkało się z gorącym przyjęciem ze strony uczestników, czyli bazy wyborczej Trumpa.

Do tego dochodzi osobista przyjaźń z Elonem Muskiem. We Włoszech krążą na ten temat żartobliwe komentarze, sugerujące wręcz jakieś romantyczne zauroczenie między nimi – być może ona imponuje mu swoją polityczną pozycją, a on jej swoim bogactwem i wizją nowoczesności. W tle tej relacji pojawiają się kontrakty na Starlink, za które państwo włoskie ma słono płacić firmie Muska. Te powiązania – zarówno dawne, jak i nowe – wydają się oparte na autentycznej sympatii, choć, jak wiadomo, sympatia Trumpa bywa zmienna.

Włoska polityka wobec Ukrainy

Jak Włochy dzisiaj postrzegają politykę Trumpa wobec Ukrainy i Rosji?

Włoska polityka dzieli się na dwie wyraźnie zarysowane frakcje. Z jednej strony mamy twardszą prawicę, reprezentowaną przez Matteo Salviniego i jego zwolenników, którzy w pełni popierają Donalda Trumpa. Od dawna twierdzą, że wojnę na Ukrainie należy zakończyć, a Rosja to mocarstwo i gigantyczny rynek, z którym warto handlować i czerpać z tego zyski. Ich zdaniem Ukraina sama sobie zawiniła – to państwo niepoważne, zbędne, a Trump słusznie krytykował jej przywódców, domagając się rozliczenia ich polityki. To jedna, jasno określona strona sporu.

Po przeciwnej stronie znajdują się mainstreamowe media i politycy liberalni – choć nie wyraźnie lewicowi (ci kibicują Rosji) – którzy wspierają dotychczasowy porządek globalny. Są proeuropejscy, proatlantyccy i popierają politykę Unii Europejskiej, czyli ostrożną, ale jednak realną pomoc dla Ukrainy. Doceniali też działania administracji Joe Bidena.

Gdzie w tej całej układance jest Meloni?

Giorgia Meloni znajduje się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, można powiedzieć, że w niewygodnym politycznym szpagacie. Z jednej strony – pomimo dawniejszych prokremlowskich wypowiedzi – po 2022 roku mocno zaangażowała się we wsparcie dla zaatakowanej Ukrainy. Wygłaszała płomienne przemówienia, w których – często wbrew większości opinii publicznej – tłumaczyła Włochom, że sytuacja jest zero-jedynkowa: jest agresor i ofiara. Podkreślała, że Zachód nie może tolerować takiej napaści, bo to zagrożenie dla jego wartości – wolności, tradycji i cywilizacji, o których lubi przypominać. Z drugiej strony, Meloni utrzymuje wspomniane serdeczne relacje z Trumpem, co obecnie stawia ją w trudnej sytuacji. Te dwie narracje – solidarność z Ukrainą i więzi z amerykańskimi republikanami – konstytuują jej polityczną tożsamość, ale coraz trudniej jej je pogodzić.

Jej zachowanie zdradza narastające zakłopotanie i obawy. W niedawnym wywiadzie dla państwowej telewizji Rai Uno z trudem usiłowała utrzymywać dotychczasową linię. Jeszcze wyraźniej napięcie było widoczne podczas zdalnego wystąpienia na konferencji konserwatystów CPAC. Przemawiając z Rzymu, z wyczuwalną emocją próbowała przekonać Amerykanów, że Europa jako sojusznik ma znaczenie. Mówiła: „Być może postrzegacie Europę jako odległą i nieistotną, ale jedność Zachodu to nasza wspólna sprawa, kwestia solidarności”. Tyle że nijak się to ma do transakcyjnego podejścia Trumpa i jego zwolenników. Meloni stoi więc przed poważnym wyzwaniem, jak połączyć te dwa światy.

Szczyt Unii Europejskiej i USA pod przewodnictwem Meloni?

Czy Meloni chce przejąć inicjatywę w negocjacjach z USA w sprawie wojny w Ukrainie?

Myślę, że jeszcze kilka tygodni temu takie ambicje były wyraźnie widoczne i aktualne. Gdy w Europie, w tym także w Polsce, wyczuwalne było narastające zniesmaczenie i zniecierpliwienie nową amerykańską retoryką, Meloni co prawda uczestniczyła w spotkaniu w Paryżu na temat wojny na Ukrainie, ale celowo spóźniła się na nie o godzinę. Ten gest został jednomyślnie odebrany jako dyplomatyczny sygnał – wyraźne podkreślenie, że choć jako liderka europejska bierze udział w takich rozmowach, nie w pełni się utożsamia z ich duchem. Spotkanie odbierano jako próbę knucia lub kontrowania działań Donalda Trumpa, co budziło jej sprzeciw.

Wszystko zmieniło się jednak po pamiętnej konfrontacji w Gabinecie Owalnym między prezydentami USA i Ukrainy. Meloni zaniepokoiły także plany nałożenia ceł na produkty europejskie – temat, który głośno wybrzmiał we włoskich mediach.

Gdy w odpowiedzi Europa zaczęła rozważać analogiczne kroki odwetowe, Meloni zareagowała, wskazując, że takie działania prowadzą do podziału Zachodu, co nikomu nie służy. Oceniała jako błąd zarówno plany celne Trumpa, jak i europejskie projekty asertywnej odpowiedzi. Na niedawnym spotkaniu europejskim w Londynie wyraziła jednak ponownie solidarność z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Jednocześnie starała się łagodzić napięcia. Podkreślała, że zamiast skupiać się na (agresywnym nieraz) tonie wypowiedzi, powinniśmy patrzeć na ich treść. Jej zdaniem poglądy Europejczyków i Amerykanów na wojnę na Ukrainie nie są tak odległe, jak mogłoby się wydawać.

Wzywała do utrzymania transatlantyckiej jedności i zaprowadzenia trwałego pokoju w Europie. Argumentowała też, że Trump, jako poważny gracz na arenie międzynarodowej, nie może pozwolić sobie na zawarcie pozornego porozumienia pokojowego na Ukrainie, które Putin szybko by złamał. Taki scenariusz zaszkodziłby prestiżowi i wiarygodności USA, więc – jak sugerowała – możemy zaufać Amerykanom, że na nic takiego się nie zgodzą.

Jednak wydarzenia ostatnich dni pokazują, że takie dyplomatyczne manewry stają się coraz trudniejsze do wyobrażenia. We wspomnianym wywiadzie dla telewizji RAI dziennikarz zapytał ją wprost: „Po czyjej pani stoi stronie – Europy czy Ameryki? Czas się opowiedzieć”. Meloni, wyraźnie zmieszana sytuacją, odpowiedziała, że jest za Italią w Europie jako częścią Zachodu. Podkreśliła, że jedność całego Zachodu jest kluczowa, ale przyznała, że nadszedł dla tej jedności niewątpliwie trudny moment – niekoniecznie po tej stronie Atlantyku, lecz raczej po tej drugiej.

Pojawiły się nieoficjalne informacje, że Meloni domaga się zorganizowania wspólnego szczytu Unii Europejskiej i USA.

Oczywiście, to w pełni odzwierciedla ducha Giorgii Meloni, która stawia na utrzymanie za wszelką cenę sojuszu transatlantyckiego. Premier Włoch podkreślała, że wszyscy na Zachodzie staniemy się słabsi, jeśli pozwolimy na wewnętrzne konflikty. Snuła jednak plany takiego spotkania na dzień 6 marca, na marginesie szczytu Rady Europejskiej, co okazało się psychologicznie nierealne. Trudno było wyobrazić sobie, by na ten szczyt został zaproszony i przyjechał Donald Trump – zwłaszcza że zapowiedziano również udział prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego. Celem tego spotkania miało być stworzenie przestrzeni, w której obaj przywódcy mogliby znów zasiąść przy wspólnym stole i wznowić rozmowy po dramacie, jaki rozegrał się w Gabinecie Owalnym. Dwa tygodnie temu takie plany wydawały się może realne, a Meloni miała ambicję odegrać rolę łączniczki i mediatorki. Tłumaczyła wtedy, że strategia Trumpa opiera się na „dyplomacji przez zastraszanie przeciwnika”, co jej zdaniem mogło być skuteczne i przynieść Ukrainie pokój, którego inni nie zdołali osiągnąć.

Dziś jednak trudno uwierzyć, że takie spotkanie mogłoby się odbyć w nieodległej przyszłości, a Meloni mogłaby nadal pełnić wymarzoną rolę.

Znając jej mimikę i mowę ciała, widzę w jej oczach lęk i zaniepokojenie. Sama zresztą otwarcie przyznaje, że to trudny moment dla nas wszystkich. Scena, której wszyscy byliśmy świadkami w Gabinecie Owalnym, i dla niej nie była przyjemna i jej nie cieszy. Wydaje się świadoma, że jej polityka znalazła się na rozdrożu, a kontynuowanie dotychczasowej narracji będzie coraz trudniejsze.

Meloni będzie stała przy Trumpie, czy będzie stawiać na poszerzenie współpracy z Europą?

Myślę, że Giorgia Meloni sama jeszcze tego nie wie, póki co jak pół świata jest w szoku, ponieważ z jej punktu widzenia „piekło zamarzło”.

Ona, podobnie jak niektórzy prawicowi politycy w Polsce, zawsze postrzegała Donalda Trumpa jako „naszego człowieka”, kogoś, kto darzy ją przyjaźnią i podziela jej wartości. Tak jak Trump zapewniał Andrzeja Dudę i Polskę, że są ważnym sojusznikiem – między innymi dlatego, że płacą za własne bezpieczeństwo w ramach NATO – tak samo Meloni otrzymywała od niego liczne osobiste komplementy. Nie była więc chyba mentalnie przygotowana na to, że Trump może potraktować Ukrainę, której ona szczerze kibicuje, w tak bezceremonialny sposób, publicznie, przed kamerami, w osobie przywódcy suwerennego państwa.

Wiadomo skądinąd, że Meloni kilka razy dzwoniła do Trumpa, na przykład przed szczytem w Londynie. Te rozmowy jednak nie spełniły jej oczekiwań, nie poczuła się po nich wzmocniona. Nie mogła zabłysnąć w Londynie i ogłosić, że ma świetne wieści od Trumpa, który deklaruje konkretne działania. Wręcz przeciwnie, nie mogąc uzyskać nic za oceanem, wciąż nie potrafiła odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Ideologia i serce „po prawej stronie” będą ją ciągnęły w stronę konserwatystów i Ameryki. Warto przypomnieć, że startowała w wyborach jako radykałka, zdecydowana krytyczka brukselskich biurokratów, poprawności politycznej i „lobby LGBT” czy pomysłów typu Zielony Ład, w zamian głosząc hasło suwerenności narodów. Jednak odkąd rządzi Włochami, utrzymuje poprawne kontakty z Europą, zwłaszcza w sprawach gospodarczych Włochy to gospodarka eksportowa – wysyłają swoje produkty (żywność, moda) na dużą skalę, w tym do Ameryki – a zapowiadane przez Trumpa cła byłyby dla nich katastrofalne. Te interesy gospodarcze, gdyby miały pójść w połączeniu z poczuciem marginalizacji jej wpływu na przyjaciół z USA (Trumpa i Muska), mogą sprawić, że Meloni będzie zmuszona powiedzieć: dążyłam z całych sił do porozumienia z Ameryką, ale napotkałam na trudności nie do pokonania.

Włosi nie wyślą żołnierzy na Ukrainę? „Meloni wyraźnie okazuje sceptycyzm”

Jakie jest nastawienie premier Włoch do wojny w Ukrainie?

Od czasów pełnoskalowej rosyjskiej inwazji Giorgia Meloni nigdy nie pozwoliła sobie na żadne antyukraińskie wypowiedzi, choć mogłoby jej to przynieść tani poklask. Warto pamiętać, że włoski wyborca ma – z polskiego punktu widzenia – bardzo prorosyjskie nastawienie. Skąd się to bierze? To głęboko zakorzeniona tradycja we Włoszech, gdzie Rosja jest postrzegana jako odległa, romantyczna alternatywa wobec Ameryki i brutalnego kapitalizmu. Stany Zjednoczone, które po II wojnie światowej okupowały Włochy, nigdy nie zyskały – zwłaszcza na lewicy – pełnego zaufania, upokorzenia okupacji pozostały w pamięci. Komunistyczna Rosja zaś jawiła się Włochom w czasach zimnej wojny jako „nowy świat”, coś na kształt „Aldilà” – życia po drugiej stronie – podobnie jak Polacy w czasach komunizmu Amerykę widzieli jako ziemię obiecaną.

Włosi zdecydowanie sprzeciwiają się wysyłaniu swoich żołnierzy na Ukrainę. Sondaże wskazują, że niektórzy byliby skłonni zaakceptować misję pod auspicjami ONZ, ale tylko pod warunkiem zagwarantowania bezpieczeństwa tych wojsk. Meloni wyraźnie okazuje sceptycyzm i dyskomfort wobec francusko-brytyjskich propozycji w tej sprawie. Pada pytanie: „Skoro mamy wybierać między Europą a Ameryką, to gdy Brytyjczycy chcą wysyłać wojska na Ukrainę – czy my też tego chcemy?”. Włoska premier dobrze wie, że jej wyborcy niekoniecznie podzielają proukraiński zapał elit Europy.

Jak Włosi postrzegają Donalda Trumpa w kontekście wojny na Ukrainie i jakie są ich oczekiwania wobec jego ewentualnej polityki?

Większość Włochów uważa, że trzeba szukać z nim porozumienia, bo innej opcji nie ma – innego Trumpa nie będzie, innej Ameryki też nie. Gdy pyta się ich, czy Trump osłabi Unię Europejską i demokrację na świecie, odpowiadają: tak, prawdopodobnie tak. Jednocześnie jednak wierzą, że może on ułatwić zawarcie pokoju na Ukrainie.

Ich zdaniem pokój jest priorytetem – nieważne, co Putin zyska lub straci. Dla Włochów Ukraina jest jak dla nas odległe państwo afrykańskie – szczegóły granic nie mają znaczenia, liczy się spokój, uniknięcie ceł, kosztów i całego tego zamieszania.

Włosi po doświadczeniu faszyzmu są też głęboko przesiąknięci humanitaryzmem. Dla nich śmierć ludzi to obiektywne zło, którego nie usprawiedliwiają żadne polityczne cele. W społeczeństwie, które jest daleko od Rosji, nie czuje z jej strony bezpośredniego zagrożenia i chce z nią współpracować, proukraińska postawa Meloni jest nieoczywista, a wręcz godna naszego podziwu. Jednak jej zauroczenie Trumpem chyba coraz trudniej będzie pogodzić z obecną sytuacją. Będzie musiała wybierać.

Czytaj też:
Ekspert o taktyce Putina. „Amerykanie kuszeni przez Rosjan mogą wpaść w pułapkę”
Czytaj też:
Kowalski ocenia Zełenskiego. „Popełnia fatalne błędy”

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Tekst powstał w ramach cyklu porannych rozmów „Wprost z rana”