Informacje o tajemniczej śmierci studenta w Krakowie poruszyły polskich internautów. Rodzice chłopaka dodzwonili się do akademika, kiedy syn nie przyjechał na przerwę świąteczną do domu. Pracownik portierni po wejściu do jego pokoju zastał związane zwłoki zawinięte w worek foliowy. Kiedy w mediach pojawiły się informacje, że jego współlokatorem był student z Ukrainy, media społecznościowe rozgorzały od spekulacji.
Rzecznik krakowskiej policji Sebastian Gleń w rozmowie z krakowską „Gazetą Wyborczą” zapewniał, że w tej tragicznej sprawie nie ma niczego tajemniczego. Zdaniem śledczych było to samobójstwo. – Wszystko na to w każdym razie wskazuje. Ale oczywiście z Ukraińcem rozmawialiśmy już przez telefon. Poinformował nas, że wyjechał około godz. 6 rano. Ale potwierdził, że jego współlokator był w złym stanie psychicznym – mówił dziennikarzom Gleń.
Policjant podkreślał, że rzekomy samobójca bez problemu mógł sam związać się przed śmiercią. – Najpierw student zawiązać sobie mógł reklamówkę na głowę, a potem na rękach założyć pętlę samozaciskową, którą dodatkowo obciążył – tłumaczył. Oczywiście sprawą 21-latka zajmuje się teraz prokuratura, która będzie wyjaśniać szczegółowo okoliczności jego śmierci.
Czytaj też:
Przyjechał z Hiszpanii, by zabić żonę Polkę i dzieci? Przeżyła tylko 11-latka