„Zabiorę cię i wsadzę do wora”. Ten koszmar wciąż trwa

„Zabiorę cię i wsadzę do wora”. Ten koszmar wciąż trwa

Płaczące dziecko
Płaczące dziecko Źródło:Shutterstock
„Zabiorę cię i wsadzę do wora” – właśnie to usłyszała moja córka, awanturująca się (o loda!) w centrum Sopotu od jednego z „zatroskanych” przechodniów. Starszy pan w reakcji na płacz dziecka autorytarnie stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem mojego rodzicielskiego „problemu” będzie jego koszmarna, absurdalna, chamska, obarczona poważnymi psychologicznymi konsekwencjami interwencja.

Jako że awantura o loda trwała jakąś chwilę, a ja starałam się przeprowadzić córkę na ubocze tak, by móc spokojnie wytłumaczyć jej swoje racje oraz przypomnieć założenia zawartej przez nas wcześniej umowy, siłą rzeczy mogłyśmy być swoistą atrakcją na i tak już wypełnionym licznymi atrakcjami Skwerze Kuracyjnym. Ale nie sądziłam, że aż tak wielką.

Szybko okazało się, że nie tylko senior praktykujący „wsadzanie dzieci do wora” pochylił się nad losem mojej 4,5-letniej córki. Chwilę po nim podeszły dwie panie, które również „ratowały” sytuację mówiąc: „Zabiorę cię od mamusi”. Albo: „Chyba musisz iść ze mną”.

Źródło: Wprost