41-letnia kobieta zmarła na porodówce. Wojewódzki konsultant ds. położnictwa zabrał głos

41-letnia kobieta zmarła na porodówce. Wojewódzki konsultant ds. położnictwa zabrał głos

Łóżka szpitalne, zdjęcie ilustracyjne
Łóżka szpitalne, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Shutterstock / venusvi
Wciąż nie są znane przyczyny śmierci 41-letniej kobiety na porodówce w Kielcach. – W pewnym momencie niestety zatrzymało się serce tej kobiety. Dlaczego? Dziś nie znamy odpowiedzi na to pytanie – powiedział w rozmowie z Onetem wojewódzki konsultant do spraw położnictwa i ginekologii.

W wigilijną noc na porodówce w Szpitalu Kieleckim im. św. Aleksandra zmarła 41-letnia kobieta, u której przeprowadzono cesarskie cięcie. Urodzone przez kobietę dziecko przeżyło. Lokalny serwis „Echo Dnia” ustalił, że pacjentka osierociła łącznie trójkę dzieci. Szpital poinformował o tragedii Sąd Rodzinny oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, a dziećmi 41-latki ma zająć się ich babcia.

Tragedia na porodówce w Kielcach

W przesłanym Onetowi oświadczeniu szpital wyjaśnił, że „nie może udzielić informacji o stanie zdrowia pacjentki oraz przyczynach śmierci”, a Sąd Rodzinny i Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie poinformował, aby „zapewnić dziecku należytą ochronę i opiekę”. „Szpital jest gotów do współpracy z wszystkimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy oraz zapewnienia dziecku należytej opieki. Jednocześnie przekazujemy wyrazy współczucia rodzinie zmarłej” – czytamy. Sprawą zajmuje się Regionalna w Krakowie. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.

Przyczyny śmierci pacjentki wciąż nieznane

Przyczyny śmierci kobiety wciąż nie są znane. Śledczy nadal czekają na wyniki sekcji zwłok kobiety. Zdaniem wojewódzkiego konsultanta do spraw położnictwa i ginekologii prof. dr hab. n. med. Przemysława Oszukowskiego trudno dopatrzeć się błędów po stronie personelu szpitala. – Mogę ocenić, czy na miejscu był personel, czy szybko zareagował, czy posiadano odpowiednie warunki do pomocy. I ta ocena moim zdaniem jest pozytywna – powiedział konsultant w rozmowie z Onetem. Wskazał też, że cesarskie cięcie u pacjentki przeprowadził doświadczony lekarz.

Prof. Oszukowski przekonuje, że gdy tylko zaczęły się problemy, personel szpitala przystąpił do działania. Według niego pacjentce podano krew i odpowiednie leki. – W pewnym momencie niestety zatrzymało się serce tej kobiety. Dlaczego? Dziś nie znamy odpowiedzi na to pytanie – podkreślił konsultant wojewódzki. – Uważam, że wykonano to, co na obecnie posiadaną przez nas wiedzę, wydawało się możliwe do wykonania – dodał.

Czytaj też:
Szpital odmówi leczenia ponad 100 najciężej chorych pacjentów. Dyrektor apeluje do NFZ
Czytaj też:
Szkoli lekarzy, mówi „Wprost”: Jeśli ktoś kroi i zszywa, ale nie komunikuje się z pacjentem, to nie leczy

Źródło: Echo Dnia/Onet.pl