Krakowski biskup szukał pracy za 1000 złotych za godzinę. „Zarobił” o wiele więcej

Krakowski biskup szukał pracy za 1000 złotych za godzinę. „Zarobił” o wiele więcej

Krakowski Biskup Damian Muskus podczas prac w ramach charytatywnej akcji
Krakowski Biskup Damian Muskus podczas prac w ramach charytatywnej akcji Źródło:Facebook / Damian A. Muskus
„Warto było »iść do pośredniaka«? Wygląda na to, że tak” – napisał Damian Muskus, podsumowując swoją nietypową akcję charytatywną.

Przez ostatnie dni biskup Damian Muskus pokazywał na swoim Facebooku, jak zdmuchiwał liście dmuchawą, zamiatał ulice miotłą, czy kosił trawę za pomocą traktora ogrodowego. To wszystko w ramach akcji szukania pracy za 1000 złotych za godzinę, która miała zwrócić uwagę i wesprzeć internetową zbiórkę dla 2,5-letniej Kamilki z Nowego Targu, która choruje na rdzeniowy zanik mięśni SMA.

Nietypowa akcja biskupa zakończona sukcesem. „Warto było iść do pośredniaka”

Teraz, po kilku dniach od pierwszego ogłoszenia, biskup Damian Muskus podsumował swoją akcję w mediach społecznościowych. „Warto było »iść do pośredniaka«? Wygląda na to, że tak” – napisał duchowny na swoim Facebooku. „Został osiągnięty cel, jakim było przebicie się z informacją do jeszcze szerszego grona osób, które bez »biskupa w pośredniaku« nie dowiedziałyby się o Kamilce z Nowego Targu.

Biskup zdradził też, ile pieniędzy wpłynęło dodatkowo na zbiórkę dzięki jej nagłośnieniu. „Wpłynęły nowe środki, które przybliżają zbiórkę do szczęśliwego finału. Wystarczy dodać, że w czasie tej kilkudniowej kampanii o szukaniu pracy skarbonka została zasilona kwotą blisko 25 tysięcy zł. Gdyby to podzielić na trzy zadania, które zostały wykonane w tym czasie, wychodzi na to, że roboczogodzina wyniosła nie 1, ale ok. 8 tys. zł. Po trzecie – przy tej okazji niektórzy dowiedzieli się, że biskup wie, którym końcem miotły się zamiata” – dodał.

Biskup odniósł się też bezpośrednio do samych komentarzy do jego akcji i podziękował za jej ciepłe przyjęcie.

„Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy ze zrozumieniem, a nawet pewną sympatią przyjęli akcję »biskup szuka pracy«. Życzliwie też myślę o tych, którzy moich intencji do końca nie zrozumieli, zasypując mnie całkiem na poważnie wieloma ofertami pracy, niestety najczęściej spoza branży ogrodniczej” – napisał. „I wreszcie z wyrozumiałością patrzę na tych, którzy jeszcze nie odkryli, że aktywność w sieci może służyć promocji dobra” – dodał.

Duchowny zapowiada, że to nie koniec jego nietypowych pomysłów. „Proszę cierpliwie czekać na nowe pomysły, które się urodzą. A urodzą się, bo potrzeb, które bez ludzkiej solidarności nie da się w pojedynkę zaspokoić, jest bez liku” – zapowiedział.

Czytaj też:
Biskup Muskus: Trzymanie w dłoni obrazka z wizerunkiem Jana Pawła II nie odnowi oblicza tej ziemi
Czytaj też:
Krakowski biskup szukał pracy za 1 000 zł za godzinę. Reakcje przerosły jego oczekiwania

Opracował:
Źródło: WPROST.pl