Kobieta wynajmuje mieszkania, po czym je demoluje. Dziennikarze dotarli do jej matki

Kobieta wynajmuje mieszkania, po czym je demoluje. Dziennikarze dotarli do jej matki

Policja. Zdjęcie ilustracyjne
Policja. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / pablopicasso
31-letnia kobieta z dzieckiem zdemolowała na Śląsku co najmniej dwa mieszkania, mimo iż początkowo nic nie zwiastowało z jej strony takiego obrotu spraw. Dziennikarze "Interwencji" postanowili się przyjrzeć jej zachowaniu.

Iwona z Zabrza oraz Sylwia z Gliwic opowiedziały w programie „Interwencja” o nieuczciwej najemczyni, która nie płaci rachunków, a później niszczy mieszkania. Jak podkreślały, jest to osoba zadbana, z dzieckiem, sprawiająca dobre wrażenie. Obie kobiety wynajęły jej odremontowane mieszkania. Obie nie spodziewały się, co zastaną po ucieczce lokatorki.

Najemczyni niszczyła lokale

– Wszystko było w porządku. Widziała, do jakiego czystego mieszkania wchodzi. Podatek odprowadzaliśmy co miesiąc, bo chciałam, żeby wszystko było legalnie, tak jak trzeba było – zaznaczała pani Sylwia.

– Problemy się zaczęły, jak przyszło do zapłaty za ogrzewanie. Przyszedł rachunek 1800 zł. Ja mówię: Boże, za co? No i potem się zaczęło. Jeden miesiąc nie płaciła, drugi nie płaciła. No i w lipcu, jak byliśmy na wakacjach, 24 lipca dostałam wiadomość, że zdewastowała mi mieszkanie i wyszła po prostu. Usiadłam na podłodze i płakałam, bo wiem, ile mnie to kosztowało – opowiadała.

Zniszczenia w opuszczanym mieszkaniu

Pani Iwona z kolei przez trzy miesiące nie mogła wejść do własnego mieszkania, które wynajęła 31-latce. – Zaczęła mi w ratach płacić. Tłumaczyła tym, że ona to zapłaci, bo nie ma dla niej problemu, bo nie są to dla niej duże pieniądze – opowiadała.

– Co umówiłam się i przyjechałam, to nagle musiała pojechać do mamy, nagle do pracy. Wujek, dziadek chory i jechała do hospicjum niby. Później jakieś spóźnione wakacje. Były rożne bzdury – dodawała. Nie mogąc spotkać kobiety, wysłała jej wypowiedzenie listownie.

– W końcu z policją weszłam do mieszkania i zobaczyłam, że wszystko jest rozwalone, dosłownie. Kuchnia, która kosztowała kilka tysięcy, została porysowana, łazienka jest cała zniszczona. Mały pokój, duży, wszystko rozwalone – ściany, sufity – wyliczała.

Umowy okazjonalne nie uchroniły właścicieli mieszkań

Obie kobiety wynajmowały mieszkanie na podstawie umowy okazjonalnej, potwierdzonej u notariusza. Oznacza to, że w obu przypadkach wskazano miejsce, do którego najemca mógłby wyprowadzić się w przypadku naruszenia umowy. Kobieta wskazała w tych umowach mieszkanie swojej matki. Ta z kolei na widok dziennikarzy zaczęła uciekać.

Ostatecznie matka 31-latki przyznała, że jej dziecko jest dorosłe i ona nie może wiele w jej sprawie zrobić. Przyznała, że wie o obu zdemolowanych mieszkaniach. Nie umiała wytłumaczyć, dlaczego po zniszczeniu pierwszego, nadal poręczyła za nią przy drugim. – No, nie powinnam poręczyć. To ja wiem, że ten błąd po prostu zrobiłam – odpowiadała. Sprawa trafiła do prokuratury.

Czytaj też:
Oddał mocz na grób syna Sylwii Peretti. Jest wyrok sądu

Opracował:
Źródło: Polsat News / Interwencja