Bilans akcji „Mrozy” w Krakowie. Rzeczniczka TOZ odpowiada na krytykę: To było być albo nie być dla psów

Bilans akcji „Mrozy” w Krakowie. Rzeczniczka TOZ odpowiada na krytykę: To było być albo nie być dla psów

Pies Ciapek, adoptowany po akcji „Mrozy” przez Kasię i Marka
Pies Ciapek, adoptowany po akcji „Mrozy” przez Kasię i Marka Źródło: Archiwum prywatne
– Podkreślam, że w naszej akcji nie chodziło o wydanie zwierząt do nowych domów, ale uchronienie ich przed zamarznięciem – powiedziała „Wprost” Joanna Repel, rzeczniczka krakowskiego TOZ w odpowiedzi na krytykę akcji „Mrozy”. Po tygodniu od jej zakończenia 10 psów znalazło domy, a 21 kolejnych osób zadeklarowało, że chce, by z nimi zostały.

W ubiegłym tygodniu Krakowskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt przyciągnęło uwagę mediów ze względu na spektakularny odzew na akcję „Mrozy”. Pracownicy schroniska apelowali, by przygarnąć zwierzęta na czas siarczystych mrozów. W ślad za krakowskim schroniskiem poszły inne, które nie zdołały zabezpieczyć swoich zwierząt przed bardzo niskimi temperaturami (m.in. w Olsztynie).

W niedzielę po południu, 7 stycznia, akcja zakończyła się, gdy do domów tymczasowych trafiły wszystkie zagrożone zwierzęta.

Jaki był bilans akcji? W poniedziałek Klaudia Adamczyk z krakowskiego schroniska powiedziała „Wprost”, że na miejscu podpisano już 10 umów adopcyjnych, 21 kolejnych osób zadeklarowało, że chce je podpisać, a 16 psów wróciło do schroniska. Z pozostałymi osobami, które przygarnęły psy na zimne noce, schronisko jest w kontakcie.

– W tej chwili zakończyłam obchód schroniska i odwiedziłam wszystkie psy. Nie zauważyłam, żeby zwierzęta zniosły ten powrót negatywnie. Zauważyłam, że dziś jeden z psiaków podbiegł do mnie i prosił się o głaskanie. Być może ta akcja dała im nadzieje, że ich życie nie zawsze będzie tak wyglądać – oceniła Adamczyk.

Początkowe głosy uznania dla wielkich serc krakowian szybko ustąpiły jednak krytyce. Behawioryści zapraszani do mediów zwracali uwagę na to, że taka akcja to miecz obosieczny – pies, który trafił do domu na chwilę nie rozumie, że była to sytuacja tymczasowa i kilka dni później musi wrócić z domu do kojca. To może oznaczać dla niego traumę.

Źródło: WPROST.pl