Polska w finałach mistrzostw Europy

Polska w finałach mistrzostw Europy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polscy piłkarze po raz pierwszy w historii zagrają w mistrzostwach Europy. Po dwóch golach Euzebiusza Smolarka w obecności 47 tysięcy widzów pokonali na Stadionie Śląskim Belgię 2:0 i zapewnili sobie co najmniej drugie miejsce w eliminacyjnej grupie A.
Żółte kartki: Jacek Bąk, Jakub Błaszczykowski. Sędziował: Claus Bo Larsen (Dania).
Widzów 47 tys.

Polska: Artur Boruc; Marcin Wasilewski, Michał Żewłakow, Jacek Bąk, Grzegorz Bronowicki; Wojciech Łobodziński (46-Jakub Błaszczykowski), Mariusz Lewandowski, Radosław Sobolewski, Jacek Krzynówek, Euzebiusz Smolarek (85-Kamil Kosowski); Maciej Żurawski (82-Rafał Murawski).

Belgia: Stijn Stijnen; Guillaume Guillet, Vincent Kompany, Daniel Van Buyten, Jan Vertonghen; Steven Defour (61-Luigi Pieroni), Marouane Fellaini, Faris Haroun (84-Karel Geraerts), Bart Goor; Mousa Dembele, Kevin Mirallas (77-Stein Huysegems).

Trener Polski Leo Beenhakker wybrał ofensywny wariant ustawienia drużyny. "Biało-czerwoni" na mecz z Belgią wyszli z trzema ofensywnymi pomocnikami - Euzebiuszem Smolarkiem, Wojciechem Łobodzińskim i Jackiem Krzynówkiem. W ataku miał grać Maciej Żurawski, a tyły linii pomocy mieli zabezpieczać Radosław Sobolewski i Mariusz Lewandowski. W obronie wyszli Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Michał Żewłakow i Grzegorz Bronowicki.

Polacy od początku przycisnęli. Przez pierwsze trzy minuty Belgowie niemal desperacko musieli wybijać piłkę z własnego pola karnego. Pierwszy groźny strzał oddali jednak goście, a było to po dziesięciu minutach gry, gdy z kilkunastu metrów uderzał po ziemi Mirallas. Polski zespół od straty gola uchronił Boruc.

Po początkowym naporze "biało-czerwonych" tempo meczu zrobiło się dużo wolniejsze. Belgowie szczelnie kryli dostęp do bramki, broniąc się pięcioma zawodnikami. W takiej sytuacji Polakom trudno było znaleźć drogę na pole karne rywali. Środkiem próbował przedrzeć się Krzynówek, skrzydłami próbowali atakować Łobodziński i Smolarek, ale wysunięty do przodu Żurawski nie mógł doczekać się na celne podanie.

Po dwóch kwadransach gry Polacy przeżyli chwile strachu. Po faulu Bąka Belgowie wykonywali rzut wolny. Z ponad 20 metrów potężnie uderzył Vertonghen i Boruc z trudem wybił piłkę ponad bramką. Kilka minut później tylko nieudanemu zagraniu Mirallasa polscy piłkarze zawdzięczali, że nie przeżyli kolejnych nerwowych chwil.

Pierwszą dogodną sytuację polski zespół miał dopiero pod koniec pierwszej połowy. Po akcji prawą stroną Łobodzińskiego piłkę przejął Sobolewski, który wślizgiem zdołał podać do Smolarka. Zawodnik Racingu Santander strzelił z narożnika pola karnego, ale belgijski bramkarz obronił.

Chwilę później, po podaniu z głębi pola, znów do piłki doszedł Smolarek, który tym razem poradził sobie ze Stijnem Stijnenem. W sytuacji sam na sam Polak minął rywala i wbił piłkę do pustej bramki. Do szatni podopieczni Leo Beenhakkera schodzili z jednobramkową przewagą.

Drugą połowę Polacy zaczęli od mocnego uderzenia. W 50. minucie w pole karne dośrodkowywał Żurawski, ale czekającego tam Smolarka uprzedził belgijski zawodnik. Obrona była jednak nieprecyzyjna, piłka trafiła wprost pod nogi Krzynówka, który bez wahania uderzył. Strzał został obroniony przez bramkarza Belgów, który jednak nie złapał piłki. Dopadł do niej Smolarek, który posłał ją do siatki ponad Stijnenem. Polska drużyna była coraz bliżej Euro-2008.

Dobra gra od początku drugiej połowy była skutkiem zmian organizacyjnych w polskim zespole. Smolarek, który wcześniej grał na lewym skrzydle, został przesunięty do ataku. Za niego lekko cofnął się Żurawski, a Krzynówek, który od początku grał na środku pola, przeszedł na lewą stronę.

Po strzeleniu drugiej bramki Polacy zaczęli kontrolować grę, mając świadomość, że taki wynik zapewnia im pierwszy w historii awans do finałów ME. Belgijską obronę próbowali jeszcze kilka razy szarpać Żurawski i Smolarek, ale Belgowie nie dawali się zaskoczyć.

W końcówce spotkania "Czerwone Diabły" dwukrotnie groźnie zaatakowały i Boruc musiał ratować polski zespół przed stratą gola. Chwilę później arbiter gwizdnął po raz ostatni i pierwszy w historii awans Polaków do finałów ME stał się faktem.

ab, pap