GP siatkarek - Polska-Tajlandia 2:3

GP siatkarek - Polska-Tajlandia 2:3

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska przegrała z Tajlandią 2:3 (25:19, 21:25, 25:18, 23:25, 4:15) w swoim drugim meczu rozgrywanego we Wrocławiu turnieju Grand Prix siatkarek.

W piątek podopieczne Marco Bonitty uległy Dominikanie 1:3; w niedzielę zmierzą się z reprezentacją USA.

Polska: Joanna Frąckowiak (1), Katarzyna Gajgal (10), Magdalena Godos, Agnieszka Bednarek (8), Anna Barańska (14), Milena Rosner (15), Agata Sawicka (libero), Joanna Kaczor (19), Katarzyna Skorupa (2).

Tajlandia: Rattanaporn Sanuanram (3), Saymai Paladsrichuay (1), Pleumjit Thinkaow (15), Onuma Sittriak (14), Narumon Khanan (2), Wilavan Apinyapong (14), Amporn Hyapha (12), Nootsara Tomkom (2), Malika Kanthong (13), Wanna Buakaew (libero), Tapaphaipun Chaisri.

Sędziowie: Susana Rodriguez Jativa (Hiszpania), Magdy Aly Hafez (Egipt). Widzów: 4 tys.

Najlepsza zawodniczka meczu: Malika Kanthong (Tajlandia).

Pierwszy set meczu był bardzo wyrównanym widowiskiem. Obie drużyny niemal od samego początku rzuciły się do ataku, ale to Tajkom dwukrotnie udało się wyjść na prowadzenie, które w pewnym momencie wynosiło nawet trzy punkty (13:10). Ostatecznie Polki nie tylko wyrównały, ale w końcówce uzyskały przewagę (22:18), którą bez problemów utrzymały do końca seta. Ogromna w tym zasługa bardzo dobrze atakujących Mileny Rosner i Katarzyny Gajgal. To właśnie Rosner bardzo ładnym atakiem ze skrzydła zdobyła ostatni punkt w tej części meczu.

Początek drugiego seta był niezwykle zacięty, a gra aż do stanu 12:12 toczyła się punkt za punkt. Jednak w miarę upływu czasu Polki popełniały więcej błędów w obronie. Tajlandia grała natomiast coraz skutecznej i na drugą przerwę techniczną schodziła z przewagą czterech punktów (16:12). W końcówce Azjatki kontrolowały przebieg pojedynku i pewnie wygrały 25:21.

Trzeci set przebiegał pod dyktando Polek, które przez cały czas utrzymywały kilkupunktowe prowadzenie. Znakomite ataki Joanny Kaczor i Anny Barańskiej oraz dobra gra Agnieszki Bednarek sprawiły, że podopieczne Marco Bonitty po 26 minutach, bez większych problemów zwyciężyły 25:18.

W czwartym secie Tajlandia prowadziła już 14:11, ale dzięki dobrej grze Bednarek i Barańskiej Polkom udało się najpierw doprowadzić do remisu, a następnie wyjść na prowadzenie 19:17. Dzięki ofiarnej grze Tajlandia wyrównała, doprowadzając tym samym do nerwowej końcówki. Więcej zimnej krwi zachowały w niej Tajki, które po błędzie podwójnego odbicia Polek zwyciężyły 25:23.

W tie breaku, po kilku udanych akcjach, Tajlandia prowadziła już 5:0. Polki miały spore problemy z przyjęciem piłki i wyprowadzeniem skutecznego ataku. Tajki, dzięki znakomitym akcjom Onumy Sittriak i Amporn Hyapha powiększały przewagę i ostatecznie wygrały piątego seta 15:4, a cały mecz 3:2.

Powiedzieli:

Milena Rosner - zespół z Tajlandii grał dzisiaj techniczną i kombinacyjną siatkówkę, a my nie byłyśmy w stanie zatrzymać blokiem tych ataków. W tie breaku nastąpiło chyba rozluźnienie, rozprężenie, a może zmęczenie. Chciałyśmy sprawić naszym kibicom niespodziankę, ale niestety, nie udało się".

Marco Bonitta - graliśmy do stanu 23:21 w czwartym secie, a potem polskiej drużyny na parkiecie nie było. Ciężko w tym momencie ocenić dlaczego doznaliśmy porażki, musimy o tym porozmawiać wewnątrz zespołu. Nie wiem co było przyczyną, że zagraliśmy tak słabo w tie breaku. Może zabrakło koncentracji i agresji. Trener i drużyna powinni grać razem. Pracą trenera jest mówienie zawodniczkom jak powinny grać, a jeśli to nie funkcjonuje, jest ciężko i pojawia się problem w zespole.

trener Tajlandii Nataphon Srisamutnak - moje zawodniczki walczyły dzisiaj najlepiej jak potrafią i jestem z tego bardzo dumny. W zeszłym tygodniu nie udało nam się wygrać ani jednego meczu, cieszę się, że na tym turnieju udało nam się to zrobić.

ab, pap