Agent bez nagrody

Agent bez nagrody

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kandydatura profesora Aleksandra Wolszczana do nagrody Nobla z fizyki wywołała spór o to, czy nagrodę można dać wybitnemu naukowcowi, który współpracował z bezpieką. Przypadek ten rodzi dylemat poważniejszego kalibru: czy naganne moralnie postępowanie profesora sprzed lat może przesłonić jego niekwestionowane zasługi dla nauki?
– Przecież nagrodę przyznaje się za naukę, a nie za postawę moralną – argumentują ci, którzy chętnie widzieliby polskiego naukowca na liście laureatów. Zwolennicy tej tezy twierdzą, że życiowe wpadki nie powinny mieć wpływu na szanse na tę nagrodę. Czy rzeczywiście?

Czy można dać nagrodę Nobla komuś, kto na przykład spowodował wypadek samochodowy? Albo osobie, która siedziała w więzieniu za przestępstwo? Sadzę, że jeśli ktoś popełnił przestępstwo, choćby umyślne, ale odpokutował za nie i przeprosił, to spłacił swój dług i jak najbardziej zasługuje na to, aby rywalizować o nagrodę Nobla. Profesor Wolszczan jednak nie powiedział publicznie „Przepraszam, żałuję, proszę o wybaczenie".

Casus polskiego astronoma ma jeszcze jeden wymiar: ten człowiek zrobił wielką, naukowa karierę nie, jak chce nam wmówić, niezależnie od Służby Bezpieczeństwa, ale dzięki niej. To właśnie zobowiązanie do współpracy z SB sprawiło, że naukowiec otrzymał paszport, stypendium i mógł się rozwijać za granicą. Jego koledzy – fizycy, którzy wybrali uczciwość, nie mieli takich możliwości. Zostali w Polsce i dziś ich nazwiska nie są w świecie fizyków tak znane jak nazwisko Wolszczana. Nie podpisując deklaracji o współpracy podejmowali być może najcięższą decyzję swojego życia: za cenę zachowania klasy, twarzy i honoru zrezygnowali z marzeń o zagranicznych studiach. Czy nominacja profesora Wolszczana nie jest dla nich policzkiem? O tym warto pamiętać, zabierając głos w tej sprawie…