Prezydent: logo Białegostoku nie jest plagiatem

Prezydent: logo Białegostoku nie jest plagiatem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Logo Białegostoku nie jest plagiatem logo nowojorskiej organizacji mniejszości seksualnych - wynika z dwóch ekspertyz, które zleciło miasto. Teraz w profesjonalnym badaniu społecznym mieszkańcy zdecydują, czy chcą by nadal było używane w promocji miasta.

O wynikach zleconych ekspertyz poinformował w piątek na konferencji prasowej prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Jedna to opinia artystyczna, druga - z prawa autorskiego; za obie zapłaci autor projektu logo Białegostoku, krakowska Grupa Eskadra.

Logo powstało w ramach wewnętrznej kampanii promocyjnej "Wschodzący Białystok", którą przygotowała właśnie Eskadra. Znak - mimo rozbieżnych zdań wśród radnych - został też zatwierdzony przez białostocką Radę Miejską jako oficjalne logo miasta.

To symbol słońca z promieniami, w kolorach: żółtym i czerwonym. Okazało się jednak, co ustalili jako pierwsi internauci pięć tygodni temu, że logotyp jest bardzo podobny do znaku używanego (potem ustalono, że w przeszłości) przez organizację skupiającą m.in. homoseksualistów i biseksualistów z Nowego Jorku.

Sprawę podniosły media, a Eskadra zapewniała, że nie dokonała plagiatu i tłumaczyła, że podobieństwo jest przypadkowe i niezamierzone.

Miasto zleciło jednak wykonanie ekspertyz by rozstrzygnąć, czy logo to plagiat. Dodatkowo wycofało się z umowy na kampanię zewnętrzną miasta, którą także miała przygotować Eskadra.

Prezydent Białegostoku cytował na piątkowej konferencji prasowej konkluzje z nadesłanych miastu opinii. Autorzy opinii uznali, że pomimo podobieństw nie nastąpiła w procesie projektowania świadoma inspiracja znakiem nowojorskiej organizacji i nie doszło do przywłaszczenia autorstwa znaku tej organizacji.

Oceniono, że logo Białegostoku to samodzielna praca twórcza, a podobieństwo jest przypadkowe. "Mogło dojść do przypadkowej podwójnej twórczości lub nieświadomego zapożyczenia z cudzego utworu, co jednocześnie wyklucza plagiat" - taka jest opinia specjalisty z zakresu prawa autorskiego.

Truskolaski dodał, że najważniejszy dla miasta był aspekt prawny sprawy, bo była związana z wydatkowaniem publicznych pieniędzy. Zastrzegł, że gdyby okazało się, iż doszło do plagiatu, mogłoby dojść do procesów sądowych.

Teraz miasto zamierza zlecić profesjonalne badania społeczne wśród mieszkańców, by dowiedzieć się, czy są za tym, by logo obowiązywało nadal lub czy może należałoby wprowadzić w nim zmiany.

"Żeby (badania) mogły później pozwolić władzom miasta, ale także Radzie Miejskiej podjąć decyzję, co dalej będzie z logo" - dodał Truskolaski.

Dyrektor kreatywny Grupy Eskadra Mateusz Zmyślony powiedział, że od początku agencja podkreślała, że nie dokonała plagiatu i przyznawała, że oba logotypy są do siebie podobne, ale podobieństwo było niezamierzone.

Dodał, że w oświadczeniu wysłanym po zainteresowaniu się sprawą przez media prezentowano nawet kolejne etapy pracy nad logo, które miały potwierdzać, że było opracowane i w międzyczasie zmieniało się, by osiągnąć ostateczną formę.

Zmyślony uważa, że przydałaby się teraz społeczna dyskusja o tym, jak pozytywnie wykorzystać sprawę logo dla dobra marki Białegostoku, bo znak ma wciąż - jego zdaniem - pozytywny potencjał, a marka Białystok "nie została skompromitowana".

ab, pap

Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!