Beenhakker zostaje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. AF PAP Źródło:PAP
Nie ma możliwości, by trener reprezentacji Polski Leo Beenhakker został teraz zwolniony - powiedział po posiedzeniu zarządu PZPN z udziałem holenderskiego szkoleniowca prezes związku Grzegorz Lato. Wyraził nadzieję, że Beenhakker doprowadzi polskich piłkarzy do turnieju finałowego mistrzostw świata w 2010 roku w RPA.
"Trener zdał szczegółowy raport dotyczący rozegranych spotkań - ocenił zawodników, a także przyczyny słabej postawy w starciu z Irlandią Północną. To bardzo złożone sprawy. Zarząd zadał kilkanaście pytań, na które selekcjoner odpowiedział wyczerpująco" - zapewnił prezes Lato.

"Raport jest dla zarządu i nie będę mówił o szczegółach. Plotki o zwolnieniu trenera zawsze były bzdurą. Kwestia rozwiązania kontraktu nie istnieje. Ja jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Leo Beenhakkerem" - dodał prezes.

Jak wyjaśnił Holender, spotkanie było bardzo przyjemne i dotyczyło najważniejszego zagadnienia - polskiej piłki nożnej.

"Polska piłka to nie tylko ja - to także władze PZPN, piłkarze, kibice, a nawet media. Rozmawialiśmy o sytuacji bieżącej oraz o przyszłości. Zarząd zapewnił o pełnym poparciu dla mojej pracy oraz dla piłkarzy" - podkreślił Beenhakker.

"Widzę, że część ze zgromadzonych dziennikarzy jest bardzo rozczarowana. W ostatnich tygodniach pokazali, że mają bardzo bogatą fantazję - wymyślają na mój temat liczne historie" - dodał selekcjoner.

Holenderski szkoleniowiec został zaproszony już na poprzednie spotkanie zarządu, ale wyjechał do Anglii. Jego nieobecność usprawiedliwił prezes związku.

Podczas niejawnych obrad zarządu PZPN przegłosowano kwestię podwyżki dla Grzegorza Laty.

"Kwota nie została podana. Pamiętajmy jednak o tym, że PZPN jako stowarzyszenie, które nie jest wspierane przez środki budżetowe zarabia na siebie sprzedażą praw telewizyjnych, marketingowych i dzięki umowom sponsorskim. Są to pieniądze, które związek sam legalnie zarobił i może wydać na co chce" - skomentował w rozmowie z PAP rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.

Wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Antoni Piechniczek nie krył zadowolenia ze spotkania władz związku z selekcjonerem reprezentacji Leo Beenhakkerem. Jego zdaniem najważniejsze było zapewnienie, że Holender "w 100, a nawet 200 procentach zaangażowany jest w dobre przygotowanie reprezentacji do ostatnich spotkań eliminacji MŚ".

"Zarówno trener, jak i jego piłkarze głęboko wierzą w awans do finałowego turnieju. Zapewnił nas, że zespół nie przyniesie wstydu, a pod tym zdaniem rozumiem udział w MŚ" - wyjaśnił wiceprezes PZPN.

Beenhakker powiedział członkom zarządu, że nie zajmuje go praca z Feyenoordem Rotterdam, a całe siły skupia na zagadnieniach związanych z reprezentacją Polski.

"Czy mu wierzę? Nie jestem detektywem i pewne sprawy zweryfikuje życie. Jesteśmy poważnymi ludźmi i sądzę, że nie było przekłamań i niedomówień w trakcie spotkania" - ocenił Piechniczek.

"Ta rozmowa była potrzebna zarządowi, ale też bardzo potrzebna Leo Beenhakkerowi. Musi czuć poparcie - zarząd jest przecież nastawiony życzliwie i merytorycznie ocenia pracę trenera. Na swoje pytania otrzymałem wyczerpujące odpowiedzi, które spotkały się z aprobatą członków zarządu" - dodał.

Były selekcjoner zapewnił, że nie można go nazywać wrogiem Beenhakkera. Podkreślił jedynie, że nie we wszystkich kwestiach zgadza się z Holendrem. "Sam byłem trenerem reprezentacji i wiem jak wygląda ta praca. Każdy lubi otaczać się swoimi ludźmi i z pewnymi sprawami nie chce obnosić się na zewnątrz. Taka dyskrecja jest zasadna i przemyślana. Zarząd związku posiada wymagane minimum informacji, a reprezentacja nie jest państwem w państwie" - zapewnił Piechniczek.

Mniej zadowolony z dyskusji z selekcjonerem był członek zarządu Zbigniew Lach, który od dłuższego czasu należy do krytyków pracy Holendra. "Pytałem, czemu zwykle po zgrupowaniach jest obniżka formy - bo tak było przed meczem z Irlandią Północną. Usłyszałem, że są takie dni, gdy wszyscy grają źle. Nie potrafił tego precyzyjnie wyjaśnić, tylko mówił coś na okrągło. Po zwycięstwie 10:0 z San Marino nie można go jednak zwolnić" - ocenił Lach.

"Nie jestem zadowolony z pracy trenera i myślę, że opinia publiczna przekona się, że nie jest to tak cudowny szkoleniowiec. Wyników nie ma, a z tego należy rozliczać trenera" - dodał Lach.

pap, em