"Zaskakująca" zima

"Zaskakująca" zima

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porażka służb porządkowych w starciu z atakiem zimy woła o to, by wzorem USA i Kanady odśnieżanie miasta powierzać prywatnym firmom.
To, co od wczoraj dzieje się na drogach Warszawy, określić można tylko jednym słowem: "masakra". Oto bowiem kierowcy stoją w gigantycznych korkach i posuwają się do przodu w żółwim tempie po ulicach skutych lodem i przykrytych  grubą warstwą śniegu. Nawet na najważniejszych ulicach miasta nie widać asfaltu. Nie widać też prawie w ogóle pługów. Jedyne piaskarki, które wczoraj widziałem na drogach odśnieżały Aleje Ujazdowskie obok Kancelarii Premiera. Pozostałe ulice miasta były sparaliżowane. Sfrustrowany, wściekły kierowca może tylko posłuchać radiowych komunikatów o tym, jak "po raz kolejny zima zaskoczyła drogowców".  Komunikaty te świadczą tylko i wyłącznie o nieudolności szefów służb porządkowych. Komunikat, że "zima zaskoczyła drogowców" byłby wiarygodny w czerwcu, czy lipcu, kiedy nikt się opadów śniegu nie spodziewa. Takie komunikaty między grudniem a marcem muszą budzić śmiech i politowanie. Czego bowiem spodziewają się drogowcy w tych miesiącach, jeśli zima ich "zaskakuje"?

Chaos i paraliż komunikacyjny wynika oczywiście nie ze szczególnego ataku zimy (intensywność opadów nie jest większa niż w latach poprzednich), ani temperatury (-10 stopni to jak na polskie warunki nic nadzwyczajnego). Wynika z nieudolności służb porządkowych i nadzorujących je urzędników. Tak w Warszawie, jak i w innych miastach, urzędnicy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za nieprzygotowanie służb, brak pługów i ogólny chaos. Efektem jest to, co obserwujemy na drogach każdej zimy.

Na takiej Alasce czy w stanie Michigan opady śniegu są znacznie większe, a temperatura spada zimą nawet do -40 stopni. A jednak drogi są tam bardziej przejezdne. Wynika to z sensownego sposobu rozwiązania problemu. Każdy samorząd ogłasza przetarg na udrażnianie dróg zimą. Wygrywa ta firma, która zaoferuje najniższą cenę. Szefowie takiej firmy z uwagą słuchają prognoz meteorologicznych i przed zimą przygotowują odpowiednią ilość pługów, piaskarek, ludzi. I gdy nadchodzi atak zimy, wszyscy ruszają do działania. Robią to głównie we własnym interesie. Niedostateczne odśnieżenie dróg spowodowałoby interwencję konkurencji i możliwość straty lukratywnego kontraktu. Dlatego w Ameryce surowa zima, choć potrafi życie utrudnić, to jednak nie paraliżuje miast i głównych dróg. Syste ten sprawdza się od lat także w Kanadzie, Szwajcarii i innych krajach, gdzie zima potrafi odcisnąć swoje piętno. Sprawdza się na tyle skutecznie, że warto byłoby wprowadzić go w Polsce. Po to, aby za rok między grudniem a marcem nie tracić długich godzin w gigantycznych korkach na słuchanie komunikatu, że zima znów zaskoczyła drogowców.