Wyrok dla artysty za podpalenie teatru

Wyrok dla artysty za podpalenie teatru

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata skazał krakowski sąd 40-letniego artystę, oskarżonego o podpalenie i okradzenie sceny Teatru Ludowego pod Wieżą Ratuszową w Krakowie - poinformowała w środę PAP Angelika Michalik z Sądu Okręgowego w Krakowie.
40-letniemu mężczyźnie, który w nocy przedostał się do  pomieszczeń Teatru Ludowego pod Wieżą Ratuszową, przymierzał tam kostiumy i grał na scenie, prokuratura zarzuciła nieumyślne podpalenie teatru i kradzież rekwizytów. Marek Ś., artysta malarz, który wrócił do Polski po kilkunastoletnim pobycie w USA, w śledztwie nie przyznał się do winy. Proces, który rozpoczął się w październiku 2009 r.., został zawieszony, ponieważ oskarżony był poszukiwany listem gończym. Dopiero po zatrzymaniu i  aresztowaniu Marka Ś. sąd mógł zakończyć proces.

Piżama i pluszowy płaszcz

Do pożaru w podziemiach Wieży Ratuszowej na Rynku Głównym w Krakowie doszło w nocy 27 czerwca 2009 roku. Strażacy zeszli na dół w  maskach tlenowych. Wyprowadzili stamtąd mężczyznę, którego nie powinno być w zamkniętym na noc teatrze. Ubrany był w spodnie od piżamy i pluszowy płaszcz, będący kostiumem teatralnym, a w ręku miał walizkę - rekwizyt teatralny. Wyraźnie był w  szoku, pracownikowi przyteatralnej kawiarni powiedział, że chciał zagrać na scenie. Przyjęto, że mężczyzna przymierzał kostiumy i grał na scenie, przyświecając sobie w jakiś sposób i zaprószając ogień. Straty spowodowane pożarem wyniosły 35 tys. zł.

Scenario pobytu

Marek Ś. wyjaśniał w śledztwie, że wszedł do teatru, bo "lubi taki świat" i pomyślał, że spotka tam kogoś interesującego i porozmawia na temat sztuki. Nikt go nie zatrzymywał, nikogo nie było, paliło się jakieś światło i postanowił poprzymierzać różne stroje, które mu się spodobały, a potem się przespać. Przygotował walizkę pod głowę, po chwili zobaczył ogień i dym. Uciekł w  panice w kierunku światła, okazało się, że to byli strażacy.

W późniejszych pismach do sądu domagał się odzyskania rzeczy, które zgubił w teatrze, przedstawiał "scenario" swojego pobytu i chciał uchylenia dozoru policyjnego - na podstawie zgłoszenia niewinności i braku jakichkolwiek świadków zdarzenia, "kiedy groziła mu śmierć przez spalenie lub zatrucie dymem". Sąd uznał, że ponosi winę za usiłowanie kradzieży i zaprószenie ognia i skazał go na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Jednocześnie zaliczył mu okres aresztowania w poczet orzeczonej grzywny. Wyrok nie  jest prawomocny.

zew, PAP