Handel na czarnym rynku stał się w minionej epoce działalnością społecznie akceptowaną. Dlatego do dziś czarny rynek wspominany jest paradoksalnie dobrze - "jako mikroświat, który dbał o zaopatrzenie w dobra konsumpcyjne". Jednak, jak zaznaczył prof. Kochanowski, "dzisiaj zniknęła potrzeba czarnego rynku", gdyż jest to zjawisko pojawiające się jedynie w sytuacji niedoboru. Na nielegalny handel, który przybrał w PRL-u postać zorganizowanej sieci, przyzwalał nie tylko społeczny kodeks etyczny, lecz także zwierzchnicy państwowi. - Każda władza chce mieć spokój, a społeczeństwo syte jest społeczeństwem spokojnym - mówił prof. Kochanowski.
Profesor przyznał, że prowadzenie badań nad czarnym rynkiem w PRL-u nie jest proste. - Jest to taki rodzaj działalności, który nie pozostawia śladów społecznych, lecz tylko instytucjonalne - mamy perspektywę władzy, lecz nie mamy perspektywy zwykłego człowieka - tłumaczył. Do nielegalnego handlu "nie przyzna się przecież cinkciarz czy baba z cielęciną".
Szukasz prezentu na święta? Zobacz jakie prezentowe hity roku wybrał "Wprost"!PAP, arb