- Szarm el-Szejk, które znajduje się na półwyspie, było i jest bardzo spokojną i bezpieczną miejscowością. Jedna trzecia odwiedzających Egipt zatrzymuje się właśnie tutaj. Utrzymujemy się z turystyki, dlatego bardzo nam na tym zależy, aby odwiedzający nas czuli się bezpiecznie - podkreślił gubernator. Dodał, że w trakcie rewolucji w Szarm el-Szejk nie odbywały się zamieszki. - Popieraliśmy protestujących, ale "sercem". Nie mogliśmy protestować sami, bo to dla nas oznaczałoby, że turyści przestaliby do nas przyjeżdżać i czuć się tu bezpiecznie. W konsekwencji ludzie nie mieliby pracy - powiedział.
- Wszystkie wycieczki są zabezpieczane przez policję turystyczną. Zwiedzający są bardzo chronieni, podróżują albo z policjantem w autokarze, albo są przez nich konwojowani. Ustawiliśmy też więcej punktów kontrolnych - zapewnił Szusza. Dodał, że są plany, aby zaangażować większą liczbę Beduinów do ochrony turystów podczas safari.
Niestety, Polacy nie mogą liczyć na zniżki w hotelach. Według gubernatora, dopóki sytuacja się nie unormuje, hotelarzy nie stać na oferowanie znacznych upustów cenowych. W hotelach i sklepach nie ma jednak problemów z żywnością.
PAP, arb