W sobotę dziennik "Ouest-France" poinformował, że Blanc już przygotował pismo ze swoją dymisją, którą złoży lada dzień. Federacja jednak temu zaprzeczyła.
Sprawa podzieliła drużynę mistrzów świata z 1998 roku, kolegów z boiska Blanca. Skrytykowali go Patrick Vieira i Lilian Thuram, nie używając jednak słowa "rasista", a w jego obronie stanęli m.in. ówczesny selekcjoner Aime Jacquet, Bizente Lizarazu i Zinedine Zidane. - Znam go dobrze. Oczywiście, że nie jest rasistą. Całym tym zamieszaniem jest bardzo poruszony. Myślę, że zaczął świetną robotę jako trener reprezentacji i byłoby szaleństwem, gdyby musiał ją porzucić z powodu tych pozbawionych podstaw oskarżeń - powiedział Zidane, urodzony we Francji potomek algierskich emigrantów.
Z kolei Lizarazu w programie telewizyjnym "Telefoot" ocenił, że jeśli Blanc zostanie zmuszony do odejścia, "reprezentację czeka dziesięć lat chaosu". Sam zainteresowany milczy. Francuska federacja ogłosiła, że Blanc nie zabierze publicznie głosu do czasu przesłuchań. W sobotę po południu selekcjoner "Trójkolorowych" powrócił do swojego domu w Bordeaux prywatnym samolotem z włoskiego Merano, gdzie przebywał na kuracji. W Bordeaux mają się odbyć przesłuchania obu komisji.
Piłkarze Francji będą rywalami podopiecznych Franciszka Smudy w meczu, który 9 czerwca ma uświetnić otwarcie nowej areny na Euro-2012 - w Gdańsku.pap, ps