Kawalerzyści opanowali Suwałki

Kawalerzyści opanowali Suwałki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zawody sprawności ułańskiej, pokazy woltyżerki i inscenizacje walk kawalerii można zobaczyć na 11. Pikniku Kawaleryjskim, który rozpoczął się w sobotę w Suwałkach. Impreza potrwa dwa dni.
Dni Kawaleryjskie zainaugurowano w sobotę przemarszem kawalerii ulicami miasta oraz pokazami sprawności ułańskiej, dzielności konia oraz woltyżerki. W centrum handlowo-rozrywkowym Plaza odbył się wernisaż wystawy pt. „Jam żołnierz… z Suwałk", na której można zobaczyć około 100 fotografii z czasów wojennych XX wieku. Wiele fotografii zostało pokazanych po raz pierwszy.

Najwięcej atrakcji związanych z kawalerią zaplanowano jednak na niedzielę. Podczas imprezy przewidziano m.in. konkurs władania szablą, lancą i turniej rycerski. Zmaganiom ułanów towarzyszyć będzie otwarty konkurs w powożeniu bryczką o nagrodę dyrektora Muzeum Okręgowego w Suwałkach, walki artylerii konnej oraz zabawy ułańskie.

Tegoroczną atrakcją imprezy jest rekonstrukcja historyczna przedstawiająca kilka epizodów związanych z Obławą Augustowską, m.in. odpust w Studzienicznej, aresztowania ludności przez NKWD oraz walkę partyzantów oddziału Józefa Sulżyńskiego „Groma" z oddziałami Armii Czerwonej.

Jak powiedział Krzysztof Skłodowski z Muzeum Okręgowego w Suwałkach, widowisko nawiązuje do tragicznych wydarzeń, które rozegrały się na Suwalszczyźnie latem 1945 roku, w dwa miesiące od zakończenia II wojny światowej. Oddziały NKWD i Armii Czerwonej aresztowały wówczas kilka tysięcy mieszkańców regionu, z których ok. 600 zostało zamordowanych w nieznanych okolicznościach. Skłodowski dodał, że dopiero w maju bieżącego roku nowe światło na sprawę rzucił dokument ujawniony przez rosyjskiego historyka Nikitę Pietrowa, który jednoznacznie potwierdził dokonanie mordu. Wciąż bez odpowiedzi pozostaje natomiast pytanie, gdzie popełniono zbrodnię i gdzie spoczywają jej ofiary.

Piknik co roku cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców regionu - codziennie w imprezie bierze udział kilka tysięcy osób.

zew, PAP