Przedstawiciele Gryfa są bardzo rozgoryczeni decyzją wojewody pomorskiego. - Wygraliśmy rozgrywki Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim, a w rundzie przedwstępnej wyeliminowaliśmy innego beniaminka I ligi, Olimpię Grudziądz. Mecz z Zawiszą miał być kolejnym wielkim świętem dla naszych kibiców i piłkarzy. Zapowiadała się rekordowa frekwencja, tymczasem jedna decyzja wojewody to wszystko zniweczy. Ciekawe, co by się stało, gdyby w naszym klubie nie działał fax? Zresztą w Zawiszy o odwołaniu spotkania dowiedzieli się od nas, bo żadnej oficjalnej informacji nie dostali - stwierdził dyrektor sportowy wejherowskiego klubu Wiesław Renusz.
Trybuny stadionu Gryfa mogą pomieścić 2500 kibiców - 939 miejsca to miejsca siedzące. Na to spotkanie wybierała się z Bydgoszczy, licząca 200 osób grupa sympatyków Zawiszy. - O zachowanie kibiców gości jesteśmy spokojni. Fani obu zespołów byli od dawna ze sobą w kontakcie i zapewniali nas, że mecz odbędzie się w sportowej atmosferze. Poza tym nasz stadion jest w miarę nowoczesny i spełnia wymogi bezpieczeństwa - podkreślił Renusz.
W wejherowskim klubie rozważają nawet rezygnację z występów w rozgrywkach Pucharu Polski. - Mecz z Zawiszą rozegramy albo w Wejherowie, albo nigdzie. Nie zgodzimy się na wyznaczenie innego miejsca. Zasłużyliśmy sobie, aby grać we własnym mieście, na własnym stadionie, w obecności naszych kibiców. Puchar Polski jest wielką szansą i przygodą dla takich małych klubów jak nasz, tymczasem Gryfowi zabrania się w nim grać i odbiera przyjemność rywalizacji z lepszymi drużynami. Jeśli tak ma to wyglądać, w przyszłości nie będziemy już brać udziału w tych rozgrywkach - podsumował Wiesław Renusz.
PAP, arb