ŁKS znów wysoko przegrał w lidze

ŁKS znów wysoko przegrał w lidze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po porażce 0:5 z Lechem w pierwszej kolejce, w drugim meczu tego sezonu ŁKS poniósł kolejną wysoką porażkę. Śląsk wygrał u siebie z łodzianami 4:0.

Po czwartkowym meczu rewanżowym piłkarskiej LE z bułgarskim Lokomotiwem Sofia, zakończonym rzutami karnymi, trener Śląska Orest Lenczyk dał odpocząć aż ośmiu zawodnikom, którzy w Sofii zagrali w pierwszym składzie. Swój debiut w ekstraklasie zaliczył m.in. Przemysław Szuszkiewicz. Z kolei na ławce trenerskiej ŁKS w niedzielnym spotkaniu zadebiutował Dariusz Bratkowski, a goście przyjechali do Wrocławia w  niemal najsilniejszym składzie.

Początek spotkania należał do wrocławian, którzy już w 5. minucie cieszyli się ze zdobycia gola. Po rzucie wolnym Radosław Pruchnik zagrał w polu karnym piłkę ręką, sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę mocnym strzałem tuż przy słupku zamienił Dariusz Sztylka. ŁKS swoich szans szukał w kontratakach i  stałych fragmentach gry, ale goście grali bardzo chaotycznie i mieli spore problemy z wykończeniem akcji.

W 29. minucie Śląsk przeprowadził szybki atak, po którym w  sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Johan Voskamp, ale Bogusław Wyparło zdołał wybić piłkę nogami. Chwilę później łodzianie nie mieli już tyle szczęścia. Po rzucie rożnym z  lewej strony boiska piłka spadła pod nogi Sztylki, który strzałem w długi róg zdobył swoją drugą bramkę w  meczu. Jeszcze przed przerwą na 3:0 podwyższył Voskamp, który znakomicie przyjął piłkę w polu karnym i mimo asysty obrońcy zdołał pokonać bezradnego bramkarza.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W  48. minucie Łukasz Madej wykorzystał dokładne podanie Voskampa i mając przed sobą tylko bramkarza zdobył czwartą bramkę dla  Śląska. W odpowiedzi na bramkę wrocławian uderzał Maciej Bykowski, ale  wspaniałą interwencją popisał się Marian Kelemen. Od tego momentu akcje gości stawały się coraz groźniejsze, ale brakowało im dokładności. Dwukrotnie pomylił się m.in. Marcin Mięciel, a w 74. minucie Kelemen instynktownie obronił strzał Bykowskiego z 13 metrów.

W końcówce tempo meczu spadło. Zadowoleni z wyniku wrocławianie grali bez pośpiechu, a już w doliczonym czasie gry szansy na zdobycie piątej bramki nie wykorzystał Voskamp. Goście nie mieli pomysłu na skonstruowanie akcji, która pozwoliłaby im na zdobycie choćby jednej bramki i ostatecznie wynik spotkania już się nie zmienił.

pap, ps