Niebezpieczne odpady nie wjechały do Polski

Niebezpieczne odpady nie wjechały do Polski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej na przejściu z Ukrainą w Korczowej (Podkarpackie) nie zezwolili na wjazd do kraju dwóch samochodów ciężarowych z niebezpiecznymi materiałami.
Pierwszy z pojazdów przewoził 20 ton niebezpiecznych odpadów. - Podczas kontroli stwierdzono, że dokumentacja niezbędna do przewiezienia tego typu ładunku jest niekompletna. Ze względu na te uchybienia ładunek został zawrócony do firmy na Ukrainie, która wysłała je do Polski. Odpady miały dojechać do Dąbrowy Górniczej i tam miały być zutylizowane - poinformowała chor. Anna Michalska z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.

Drugi tir przewożący niebezpieczny materiał został zatrzymany na przejściu granicznym w Korczowej 12 grudnia. Jak powiedziała Michalska, podczas kontroli strażnicy zauważyli na podłodze naczepy brązową substancję, która prawdopodobnie wydostała się z worków, w których przewożone były chemiczne odpady.

- Kierowca pojazdu, obywatel Ukrainy, posiadał wszystkie wymagane zezwolenia, umożliwiające mu wwiezienie odpadów na teren Polski. Jednak biorąc pod uwagę, że ładunek był źle zabezpieczony, a przewożony odpad sklasyfikowany był jako materiał trujący, powiadomiliśmy straż pożarną - powiedziała.

Strażacy po przybyciu na miejsce zdecydowali o wyznaczeniu strefy ochronnej. Na ich wniosek wstrzymano również odprawy graniczne w pasie przeznaczonym dla samochodów ciężarowych. Na przejście przybyła również specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego PSP z Nowej Sarzyny. - Po sprawdzeniu samochodu strażacy zadecydowali, że dalszy transport ładunku do miejsca przeznaczenia, czyli do Gdańska, jest niemożliwy, gdyż może stanowić zagrożenie dla środowiska i bezpieczeństwa publicznego - powiedziała Michalska. Samochód został zawrócony do nadawcy towaru, którym była firma z Kijowa.

zew, PAP