Radny PiS jechał po alkoholu i przed policją schował się w... cudzej łazience?

Radny PiS jechał po alkoholu i przed policją schował się w... cudzej łazience?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Przed Sądem Okręgowym w Skarżysku-Kamiennej trwa proces radnego PiS oskarżonego o jazdę pod wpływem alkoholu. Do zdarzenia miało dojść 25 czerwca.
– Żałuję tego, co się stało. Drugi raz czegoś podobnego bym nie zrobił. Proszę sąd o danie mi szansy – oświadczył radny po czym odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.

Zeznawali jednak policjanci, którzy zatrzymali do kontroli oskarżonego podczas rutynowej akcji "Trzeźwy poranek". Po wezwaniu do zatrzymania oskarżony stanął samochodem kilkadziesiąt metrów przed policjantami po czym zaczął pieszo uciekać.

Funkcjonariusze ruszyli w pogoń, a sierżant Katarzyna Erbil weszła do domu, w którym schował się kierowca. Po obudzeniu znajdującej się tam kobiety, obie zaczęły poszukiwania w domu.

Okazało się, że zbiegły kierowca schował się w łazience na poddaszu. Kobiety próbowały otworzyć drzwi do ubikacji, ale to okazały się zamknięte.

– Kiedy zaświeciłyśmy światło, przez szybę w drzwiach dostrzegłam mężczyznę siedzącego na sedesie. Na wezwanie – policja, proszę otworzyć – nie było odpowiedzi – wyjaśniała policjantka.

w końcu kobietom udało się sforsować drzwi za pomocą noża. W środku zastały w pełni i elegancko ubranego Stanisława Cz. - To nasz radny i sołtys! - od razu rozpoznała mężczyznę mieszkanka domu. – O co chodzi? Ja się tu załatwiam! – miał odpowiedzieć radny. – Jak ja się załatwiam, to zdejmuję spodnie – odparł mu posterunkowy Wojciech Przysiężniak, partner sierżant Erbil.

Według zeznań policjantów oskarżony utrudniał postępowanie, nie chciał podać swoich danych, poddać się badaniu alkomatem i wykonywał wiele rozmów telefonicznych. Twierdził też, że to nie on prowadził samochód, który według niego miał stać przy ulicy przez całą noc, w domu, w którym został zatrzymany przebywał w gościnie, po czym poszedł do sklepu po chleb, ale zatrzymała go potrzeba fizjologiczna.

Policjanci mieli jednak mocniejsze argumenty - nagranie z kamery radiowozu, rozgrzany silnik samochodu podejrzanego i... kluczyki, które znajdowały się w marynarce radnego.

Po wykonaniu badań na zawartość alkoholu w organizmie i we krwi podejrzanego okazało się, że był on nietrzeźwy.

Na rozprawie oskarżony przyznał się do winy, ale obrona zawnioskowała o przesłuchanie jeszcze jednego świadka, który nie był obecny tego dnia w sądzie. Radny wciąż pełni swoją funkcję.

mp, echodnia.eu