Alcolocki zamiast alkomatów? Resort Bieńkowskiej kontra Tusk

Alcolocki zamiast alkomatów? Resort Bieńkowskiej kontra Tusk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alcolocki zamiast alkomatów? Resort Bieńkowskiej kontra Tusk (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Na początku stycznia Donald Tusk przedstawił pomysł, aby wprowadzić obowiązek wożenia w samochodzie alkomatu. Ministerstwo infrastruktury i rozwoju nie zaaprobowało tej koncepcji i wysunęło swoją. Każdy złapany na „podwójnym gazie” będzie musiał na własny koszt zamontować w samochodzie alcolock – informuje dziennik.pl.
Resort Elżbiety Bieńkowskiej zaprezentował swoją wizję walki z pijanymi kierowcami. Ministerstwo chce wprowadzić nakaz montowania alcolocków w samochodach tych kierowców, którzy prowadzili pod wpływem alkoholu, na ich własny koszt. Urządzenie ma sprawdzać czy kierowca jest pijany, zanim ten uruchomi silnik.

Jest to odpowiedź na pomysł premiera, który wywołał sporo kontrowersji. Tuskowi zarzucono, że stawia w jednym rzędzie kierowców, który jeżdżą po alkoholu i trzeźwych, każąc wszystkim płacić za alkomaty.

Z kolei alcolocki miałyby objąć nie tylko pijanych kierowców, ale również pojazdy komunikacji publicznej. Nierozwiązana wciąż pozostaje jednak kwestia osób, które po wypiciu alkoholu będą prowadzić nieswoje auto.

Urządzenia, które obowiązkowo sprawdza poziom alkoholu przed uruchomieniem samochodu, są wytwarzane w różnych wersjach przez firmy produkujące auta. Alcolocki lub alcoguardy można zamówić sobie, kupując auto fabryczne. Koszt urządzenia waha się w okolicach pięciu tysięcy złotych.

kl, dziennik.pl