Dziś zapadł wyrok w jednej z najbardziej tajemniczych spraw od lat - oskarżony Mariusz B. 4 razy usłyszał wyrok dożywocia - za każde z popełnionych morderstw. Chodzi o uduszenie męża i córki swojej kochanki, jej partnera z kursu tańca, a także księdza, który w przeszłości miał oskarżonego molestować seksualnie. Głównemu oskarżonemu miał pomagać kuzyn, Krzysztof R. Obydwaj nie przyznawali się do winy, sugerując, że są "wrabiani" przez policję.
- Na winę wskazują między innymi billingi rozmów telefonicznych, badanie na wykrywaczu kłamstw, badanie zapachowe i opinia biegłych psychologów - uważa prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska. Przede wszystkim jednak o karze zdecydował "nierozerwalny łańcuch poszlak", prowadzący do Mariusza B. i Krzysztofa R. a także motyw pieniędzy - posługiwali się oni na terenie Warszawy i w okolicach kartami kredytowymi zaginionych osób.
Z kolei obrońca oskarżonych mecenas Jan Woźniak przekonywał o niewinności swoich klientów, wskazując, że prócz braku ciał, nie było też odpowiedniego motywu.
Znowu jednak oskarżyciel powoływał się na badania psychologów i seksuologów, wedle których B. miałby mieć "osobowość psychopatyczną, tendencję do kłamania, niskie poczucie winy i skłonność do narzucania innym swej woli".
DK, TVN24, Polskie Radio
Z kolei obrońca oskarżonych mecenas Jan Woźniak przekonywał o niewinności swoich klientów, wskazując, że prócz braku ciał, nie było też odpowiedniego motywu.
Znowu jednak oskarżyciel powoływał się na badania psychologów i seksuologów, wedle których B. miałby mieć "osobowość psychopatyczną, tendencję do kłamania, niskie poczucie winy i skłonność do narzucania innym swej woli".
DK, TVN24, Polskie Radio