Lany poniedziałek w Wielką Sobotę! (aktl.)

Lany poniedziałek w Wielką Sobotę! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
8:0 (tak - osiem do zera!) Polska pokonała Azerbejdżan w rozegranym w Warszawie meczu grupy 6. eliminacji piłkarskich mistrzostw świata.
Polska - Azerbejdżan 8:0 (3:0)

Bramki: Tomasz Frankowski - trzy (12, 63, 67), Marek Saganowski -  dwie (84, 90), Aftandił Hadżijew (16-samob.), Kamil Kosowski (41), Jacek Krzynówek (72).

Żółte kartki: Mahir Szukurow, Ildar Gurbanow (Azerbejdżan).

Sędziował: Nicolai Vollquartz (Dania). Widzów: ok. 10 tys.

Polska: Jerzy Dudek, Tomasz Rząsa, Jacek Bąk, Marcin Baszczyński, Tomasz Kłos, Kamil Kosowski (46-Euzebiusz Smolarek), Jacek Krzynówek, Mirosław Szymkowiak, Radosław Sobolewski, Tomasz Frankowski (67-Andrzej Niedzielan), Maciej Żurawski (74-Marek Saganowski).

Azerbejdżan: Dmitry Kramarenko, Raszad Sadygow, Asłan Kerimow (46- Dainel Achtiamow), Rafael Amirbekow, Aftandił Hadżijew, Emin Gulijew (20-Raił Malikow), Mahir Szukurow, Kamal Gulijew, Gurban Gurbanow, Nadir Nabijew (46-Ildar Gurbanow), Wugar Nadirow.

Przed rozpoczęciem meczu prezes PZPN Michał Listkiewicz wręczył Kazimierzowi Górskiemu Diamentową Odznakę, najwyższe odznaczenie w polskiej piłce. Tuż po tym odegrano długi, bo 2,5-minutowy hymn Azerbejdżanu. Goście, powołując się na poczucie narodowej dumy, nie zgodzili się, aby skrócić ich narodową melodię.

Początek spotkania to ostrożne ataki obu stron, a najgroźniej na polu karnym gości zrobiło się po strzale Macieja Żurawskiego, który jednak nie trafił do bramki. Potem obydwie drużyny znów "badały się", ale coraz większą przewagę uzyskiwali podopieczni Pawła Janasa. Przyniosło to efekt już w 12. minucie spotkania, gdy rzut rożny wykonywał Jacek Krzynówek, a gola głową próbował zdobyć Tomasz Kłos. Odbitą przez bramkarza piłkę do bramki z kilku metrów wbił niezawodny w takich sytuacjach Tomasz Frankowski.

Zdobyty gol natchnął odwagą polskich piłkarzy. Pięć minut później Żurawski dośrodkowywał niemal z linii końcowej boiska i  niegroźnie wyglądająca akcja zakończyła się drugim golem. Piłkę przeszła po rękach bramkarza Azerbejdżanu, a Aftandił Hadżijew, próbując interweniować na linii bramkowej, skierował ją do własnej bramki.

Piłkarze Azerbejdżanu panowali nad sytuacją dopóki piłka rozgrywana była w środku pola. Jednak gdy Polacy podchodzili pod  ich bramkę, natychmiast gubili się i robili fatalne błędy. Tylko nieskuteczności polskiej drużyny Azerowie mogli zawdzięczać, że po dwóch kwadransach gry nie przegrywali co najmniej czterema golami. Bardzo dogodnych sytuacji nie wykorzystali m.in. Kosowski i dwukrotnie Żurawski, który raz trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

W polskiej bramce Jerzy Dudek nie miał praktycznie nic do  roboty do 40. minuty. Wówczas Azerowie mieli pierwszą okazję do  zdobycia gola. W sytuacji sam na sam z polskim bramkarzem znalazł się Nadir Nabijew, który nie potrafił wykorzystać tej sytuacji. Nie trafił do polskiej bramki nawet z dobitki, po tym, jak piłka odbiła się od Dudka.

Po tej akcji Polacy szybko wyszli z kontratakiem i chwilę później było już 3:0. Po dośrodkowaniu Żurawskiego ręką w polu karnym zagrał Mahir Szukurow, ale arbiter nie zatrzymał akcji, widząc że piłka trafiła do Kosowskiego. Ten bez namysłu uderzył z dosyć ostrego kąta i pokonał bramkarza rywali.

Od początku drugiej połowy Polacy nie zwalniali, chwilami niemal ośmieszając defensywę Azerbejdżanu. Żurawski mijał obrońców rywali niczym narciarz tyczki, a za strzały z dystansu wziął się nawet Tomasz Kłos. Gola z rzutu wolnego omal nie zdobył Szymkowiak. Po jego strzale po raz kolejny kłopoty ze złapaniem piłki miał Dmitrij Kramarenko. Bliski podwyższenia wyniku był też Frankowski, który minimalnie chybił.

To co wydawało się nieuniknione, nastąpiło w 63. minucie. Polacy podwyższyli na 4:0 po podręcznikowej akcji - po kontrataku Tomasz Rząsa podał do Krzynówka, ten dośrodkował do wychodzącego na czystą pozycję Frankowskiego, który miał przed sobą już tylko pustą bramkę i nie zmarnował tej okazji. Chwilę później mogła paść piąta bramka, ale Żurawski nie potrafił poradzić sobie z bramkarzem rywali w sytuacji sam na sam.

Po następnych dwóch minutach znów niezawodny okazał się Frankowski, który czekał na dogodne podanie pod bramką rywali. Dostał je od Krzynówka i przy całkowitej bierności obrońców Azerbejdżanu wbił piłkę tuż pod poprzeczką bramki. Po chwili napastnik Wisły Kraków dostał szansę zasłużonego odpoczynku i  został zmieniony przez Andrzeja Niedzielana.

Festiwal strzelecki polskiej drużyny trwał nadal. Im bliżej było końca meczu, tym Azerowie mieli mniej do powiedzenia. W 72. minucie defensywa gości znów nic nie zrobiła, aby zatrzymać w polu karnym Krzynówka, który bez większych problemów strzelił szóstego gola.

Na tym jednak polska drużyna nie poprzestała. W 84. minucie Marek Saganowski, po kolejnej asyście Krzynówka, pokonał będącego w słabej dyspozycji bramkarza przyjezdnych. Napastnik Legii Warszawa strzelił także w ostatniej minucie ósmego gola, po akcji Euzebiusza Smolarka. Na tym skończył się niecodzienny popis strzelecki podopiecznych Pawła Janasa.

Po meczu powiedzieli:

Carlos Alberto Torres, trener Azerbejdżanu: "W naszej grupie są dwie drużyny, które mają największe szanse na awans do finałów mistrzostw świata - to Anglia i Polska. Nasi rywale pokazali dzisiaj fantastyczny futbol, styl gry, który bardzo lubię. Muszę szczerze pogratulować Polakom wyniku, ale przede wszystkim sposobu, w jaki wygrali. Polski zespół otworzył nam dzisiaj oczy i  pokazał, jak należy grać. Jeżeli ta drużyna będzie dalej prezentować taką piłkę, to z pewnością awansuje do turnieju finałowego i może w nim zajść bardzo daleko. Anglia też jest dobrą drużyną, ale to co Polacy dzisiaj pokazali, to coś dużo więcej. Grałem w swoim życiu w wielu miejscach, ale tak fantastycznej postawy drużyny nie widziałem. Nie widziałem też nigdy na własne oczy takiego wyniku na tablicy świetlnej. Z dumą przyjmuję polską koszulkę."

Paweł Janas, trener Polski. "Z wyniku na pewno trzeba się cieszyć, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio polska reprezentacja wygrała tak wysoko. Zaczęliśmy ten mecz trochę nerwowo, na szczęście w miarę upływu minut było coraz lepiej. Muszę jednak przyznać, że nasza gra nie wyglądała do końca tak, jakbym tego oczekiwał. Mam nadzieję, że zespół zmobilizuje się przed środowym spotkaniem, bowiem dzisiaj wygrała Austria, która nas goni i w tabeli nic się nie zmieniło. Pod względem psychicznym dzisiejszy wynik na pewno dobrze wpłynie na moich zawodników, oby tylko nie wkradło się zbyt duże rozprężenie. Azerowie na jesieni grali dużo lepiej niż teraz, w dzisiejszym meczu być może zgubiła ich zbyt ofensywna taktyka. Dla mnie nie ma znaczenia, że jest to najwyższa wygrana polskiego zespołu w historii eliminacji."

Tomasz Frankowski - Mecz ułożył się tak jak zakładaliśmy. Marzyliśmy o wyniku 2:0 po piętnastu minutach i tak się stało. Azerowie zaprezentowali się bardzo słabo i trochę się boję, co się z nimi stanie za cztery dni w Anglii. Z Irlandią Płn. na pewno nie  będzie to taki spacerek jak dzisiaj. Zdobyłem pierwszy hat trick w  reprezentacji i tylko żałuję, że nie grałem trochę dłużej, bo może dorównałbym piłkarzom, którzy zdobyli więcej bramek w jednym meczu.

Jacek Krzynówek - Ten mecz pokazał, że idziemy w dobrym kierunku. Cieszy nas, że to, co próbujemy na treningach, udaje nam się przenieść do gry w meczu o punkty. Założenia taktyczne wykonaliśmy w stu procentach. Zrobiliśmy kolejny krok w stronę mistrzostw świata. Widać, że większość chłopców występuje za granicą - gramy do końca i próbujemy atakować nawet, gdy spotkanie jest już rozstrzygnięte. Mecz z Irlandią Północną będzie na pewno o wiele cięższy.

Tomasz Żurawski - Wynik jest rewelacyjny, ale nie możemy popadać w euforię. Z Irlandią Płn. na pewno tak łatwo nie pójdzie. Teraz musimy jak najwięcej odpoczywać, żeby zregenerować siły.

Mirosław Szymkowiak - Na tle Azerbejdżanu wypadliśmy dobrze, ale  poczekajmy na trudniejszych rywali. W lidze tureckiej są zespoły lepsze niż Azerbejdżan. Udowodniliśmy, ze bardzo chcemy awansować do mistrzostw świata. Dla większości piłkarzy jest to już ostatnia taka szansa. Cieszę się, że mój trener przyjechał do Warszawy i  oglądał mecz, bo w Trabzonsporze obiecali, że mi kogoś sprowadzą z  Polski do towarzystwa. Występy w lidze tureckiej dużo mi dały. Znowu chce mi się grać. Występując w Turcji z jeszcze większą przyjemnością przyjeżdżam na mecze kadry do Polski.

Tomasz Kłos - Nikt nie myślał, że wygramy tak wysoko. Jak dla  mnie, to trochę za łatwe zwycięstwo. Na pewno wszyscy nabrali większej pewności siebie, ale mam nadzieję, że w meczu z Irlandią będziemy odpowiednio skoncentrowani.

Jerzy Dudek - Oczywiście jestem zadowolony z wyniku, ale jeszcze bardziej z tego, że zespół do końca grał konsekwentnie. Moim zdaniem w roli rozgrywającego bardzo dobrze sprawdził się Szymkowiak. Mam nadzieję, że w środę nie będzie mokro, bo pewnie będę musiał łapać dużo strzałów po ziemi.

Prezes PZPN Michał Listkiewicz - Nie spodziewałem się tak wysokiego zwycięstwa. Zresztą nikt przed meczem nie obstawiał takiego wyniku. W loży honorowej przeważały typy na 2:0 i 3:1. Cieszy nie tylko wynik, ale i gra. Czasami jest świetny wynik, a  gorzej z grą. Dzisiaj było wszystko w porządku. Obok mnie siedział prezes federacji Azerbejdżanu. Był bardzo przybity i  było mi go  trochę żal. Powiedział, że przegrali z bardzo dobrą drużyną i jego zdaniem Polska w takiej dyspozycji ma szansę powalczyć z Anglią. Cichym bohaterem tego meczu był prezes Zbigniew Koźmiński, który łamiąc wszystkie przepisy, na godzinę przed meczem przywiózł paszport Frankowskiego, dzięki czemu napastnik Wisły Kraków mógł zagrać.

ss, pap