Azerbejdżan: Parchomienko, Mammadowa (33), Gulijewa, Szabowta (16), Mammadiarowa, Korkmaz, Korotenko (libero) oraz Lawalenka, Gasimowa.
W tym meczu polski zespół grał o pierwsze zwycięstwo oraz uzyskanie przewagi psychicznej nad rywalkami, z którymi spotka się w Warnie w turnieju kwalifikacyjnym do przyszłorocznej Grand Prix (26.9 - 1.10).
W pierwszym secie polskie siatkarki przegrywały 14:18. W tej trudnej sytuacji potrafiły jednak zmienić losy meczu - objęły prowadzenie 22:18 i zwyciężyły 25:21. W tym okresie sporo punktowała Joanna Mirek, a w zespole rywalek zdarzały się pomyłki nawet Natalii Mammadowej, która w całym spotkaniu zdobyła 33 punkty.
Sety drugi, trzeci i czwarty nie miały wielkich historii. Zwyciężające w nich zespoły po objęciu na początku prowadzenia, powiększały przewagę i pewnie wygrywały.
Tie breaka mistrzynie Europy zaczęły znakomicie, prowadząc 6:2. Taką przewagę w piątym secie trudno jest stracić, choć niewiele brakowało, żeby do tego doszło. W końcówce było nerwowo kiedy z prowadzenia 14:10 rywalki obroniły trzy piłki meczowe. Jednak wkrótce skuteczny atak przeprowadziła Milena Rosner.
"Mam nadzieję, że wreszcie wyszliśmy na prostą. Już w meczu z Kubą +zagraliśmy niezłe zawody+, potem ta wpadka z Chinami i dzisiaj dobry mecz, który mógł się podobać. Gra na dobrym poziomie z obu stron, długie, ciekawe wymiany. Mogę pochwalić cały zespół, a szczególnie Natalię Bamber i Maszę Liktoras, które dziś zagrały bardzo dobrze. W piątym secie niepotrzebnie doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, na szczęście jednak rozstrzygnęliśmy go na swoją korzyść" - podsumował spotkanie z Azerkami trener Ireneusz Kłos.
Ireneusz Kłos prowadził trzy ostatnie mecze reprezentacji Polski po rezygnacji Andrzeja Niemczyka ze stanowiska trenera reprezentacji kobiet.
Był to najsłabszy występ polskich siatkarek w trzyletniej historii ich startów w GP. Przed dwoma laty Polki zajęły ósme, a przed rokiem siódme miejsce.
pap, em