Wałęsa przyznał, że współpracował?

Wałęsa przyznał, że współpracował?

Dodano:   /  Zmieniono: 
B. działacz Wolnych Związków Zawodowych - Krzysztof Wyszkowski, twierdzi, że Bogdan Borusewicz - obecny marszałek Senatu, ma nagranie, na którym Lech Wałęsa przyznaje się, że współpracował z władzą.
Według Wyszkowskiego, nagranie pochodzi z 1979 roku i powstało podczas spotkania przyjaciół z Wolnych Związków Zawodowych. "To była rozmowa o grudniu 1970 roku, zbieraliśmy różne relacje. Podczas rozmowy Wałęsa się zaplątał i powiedział, że z władzą trzeba było współpracować. My wtedy powiedzieliśmy: Lechu byłeś agentem. Nagrał ją (tę rozmowę) Andrzej Bulc i przekazał ją dzisiejszemu marszałkowi Senatu Bogdanowi Borusewiczowi i on do dziś tego nie ujawnił" - mówił Wyszkowski w TVN24. Następnie zaapelował do marszałka: "Drogi Bogdanie, przyszedł czas, abyś to ujawnił".

Wałęsa pytany w TVN24, czy jest prawdą, że przed laty, podczas spotkania z kolegami z WZZ przyznał się do "jakiejś współpracy" odpowiedział, że było to po "jakimś ciężkim dniu" i tłumaczył wtedy, jak wyglądał 1970 rok i jak zeznawał. "A oni bez przerwy: Proszę pana, może coś więcej. Wie pan, a może pan współpracował? Ja już po dwóch godzinach takiego tłumaczenia wyjąłem im serce na stół a oni w dalszym ciągu... Tak, jak chcecie, to niech tak będzie. Jestem agentem. Wyszedłem, a oni to wzięli za przyznanie się" - mówił Wałęsa.

"Lech Wałęsa jest dla mnie kolegą z tamtych lat. Ja w rzeczywistości nie wiem o co chodzi z tą książką, wszystko to, co słyszę mnie bulwersuje, bo to jest samo gdybanie - był albo nie był. Jakie to ma znaczenie teraz po tylu latach" - powiedziała w TVN24 uczestniczka strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku, Henryka Krzywonos. Jak zaznaczyła, uczestnicy strajków sami kiedyś wybrali Lecha Wałęsę na przewodniczącego Solidarności, który później odegrał w Polsce dużą rolę i powinni szanować go tak, jak szanowali swoich przeciwników. Odnosząc się do apelu Wyszkowskiego do marszałka Borusewicza, Krzywonos powiedziała, że trudno jej się wypowiedzieć, czy Wałęsa był agentem, czy nie i czy coś podpisał. "Wiem jedno - ani Krzysztof ani nikt inny nie ma prawa cofać się do tamtych lat i mówić o czymkolwiek, bo w 1980 roku na ten temat nie mówili. Dlaczego milczeli przez tyle lat, dlaczego powstała ta nagonka, ja tego nie rozumiem" - mówiła uczestniczka strajków w Stoczni Gdańskiej. 

ak dodała, jest zaszokowana sytuacją i nagonką, która w tej chwili ma miejsce. "My cofamy się do historii i zaraz się okaże, że wszyscy byli esbekami, a ja tego nie chcę. Ja chcę zapamiętać moich kolegów na Stoczni takimi, jakimi byli, bo byli w porządku i wszystkich ich szanuję" - powiedziała.

nd, pap