TOP 7 WPROST: Hipsterskie lokale

TOP 7 WPROST: Hipsterskie lokale

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. facebook.com/warszawskiepowisle
Koniecznie w spodniach rurkach i Ray Banach. Koniecznie z ajfonem, ajpadem, czy ewentualnie makiem. No i koniecznie w najmodniejszych, choć wcale niechcących być modnymi, miejscach. Gdzie znajdują się najbardziej oblegane lokale na imprezowej mapie Polski? Przedstawiamy subiektywny hipsterski ranking Wprost.pl.
Miejsce 1: PKP Powiśle (Warszawa)

To, niewątpliwie jedno z najbardziej obleganych przez warszawskich hipsterów miejsc, mieści się w zapuszczonej kasie biletowej dworca. Trudno powiedzieć co sprawiło, że odniosło aż taki sukces. Być może wpłynął na to fakt, że PKP Powiśle było miejscem, które powstało przede wszystkim dlatego, że jego założyciele po kilku latach zagranicznych studiów nie mogli znaleźć sobie miejsca po powrocie do stolicy. Postanowili więc takie miejsce zaaranżować.  - Chcieliśmy stworzyć miejsce bez złotych klamek, gdzie będzie można się napić i swobodnie pogadać. Nie myśleliśmy o trendach, chcieliśmy klubu dla siebie i znajomych - opowiadają. Trafili w niszę i idealnie wstrzelili się w potrzeby Warszawy. Okazało się, że nie tylko nikomu nie przeszkadza surowy klimat lokalu rodem z PRL, ale też że piwo, które wieczorami trzeba pić, siedząc na krawężniku, nabiera zupełnie innego wymiaru.

Miejsce 2: SPATiF (Sopot)

Klub na najmodniejszej sopockiej ulicy, czyli Monciaku. Wchodzi się tu bardzo wąskimi schodami. A w środku jest, jak jest. W oczy rzuca się od razu meblowy misz-masz: krzesła nie od kompletu, stare, zrujnowane kanapy i co najmniej niepasujące obrazy na ścianie. Jest tu i Jezus z Maryją, i grafiki. Do jedzenia tradycyjny żurek, barszcz i duży wybór pierogów.

W ciągu 50 lat istnienia w SPATiFie wypito: 350000 kieliszków krupniku, 750000 kaw i herbat, 1450000 litrów soku, 2500000 kieliszków wódki (w tym wniesiono 10 000 własnych butelek), 10000000 kufli piwa. Zjedzono: 720000 pierogów ruskich i 180000 żurków. Wypalono: 10000000 papierosów. Odnotowano: 5 300 interwencji MO i Policji. Zabito: 2500 karaluchów (ale w ostatnich 2 latach ani jednego) - czytamy na stronie internetowej lokalu. Prawdziwym hipsterom lepszej rekomendacji chyba nie trzeba.

Miejsce 3: Charlotte (Warszawa)

Charlotte zawładnęła warszawskim pl. Zbawiciela, odbierając hegemonię Planowi B. Kłótnie fanów jednego i drugiego lokalu można nawet było swojego czasu śledzić na Facebooku. Charlotte, poza przyjemną lokalizacją, kusi przede wszystkich zapachami świeżo wypiekanego francuskiego pieczywa i wyborem francuskich serów. To właśnie ze względu na menu, „Szaroltta” stała się miejscem, w którym warszawscy hipsterzy pokochali zaczynać dzień. Oferta śniadaniowa jest tu bogatsza niż w inny lokalach - za to, podobnie jak w nich, tu również zawsze brakuje wolnego miejsca (być może po części dlatego, że wielu hipsterów przychodzących na śniadanie zostaje aż do późnej kolacji). Trzeba go sobie szukać między porzuconymi w nieładzie miejskimi rowerami albo zająć strategiczną pozycję na krawężniku.

*** Fenomen piekarni Charlotte i równie hipsterskiej (sporo starszej) klubokawiarni „Czuły Barbarzyńca” w Warszawie sprawiły, że właściciele lokali postanowili sprawdzić jak ich pomysły sprawdzą się w innych częściach Polski. Siostrzane knajpy otwarto blisko pół roku temu w Krakowie. Charlotte uruchomiono na najbardziej uczęszczanych turystycznie Plantach.

Miejsce 4: Puzzle (Wrocław)

W dzień kawiarnia - wieczorem klub muzyczny. Jak przystało na offowe miejsce, znajduje się w odnowionej kamienicy na wrocławskim rynku - a dokładniej w Przejściu Garncarskim w Kamienicy Artystycznej. Wnętrze stylizowane jest na loft i utrzymane raczej w surowej stylistyce. Ściany pomalowane są od niechcenia, a meble intrygują prostotą i minimalizmem. Uwagę przykuwają szczególnie stoliki, powstałe z zaadaptowanych szpul po kablach.
Lokal szuka równowagi miedzy kulturą ambitną a alternatywną. Miejsce słynie głównie z alternatywnych koncertów - można tu jednak przyjść zarówno dla muzyki, jak i dla kubka kakao czy gorącej czekolady. No i oczywiście można zjeść kawałek domowego ciasta. Regularnie występują tu islandzkie zespoły, których nazw żaden Polak nie jest wstanie wymówić. A więc jest wszystko to, co hipsterzy kochają najbardziej.

Miejsce 5: Bar Miejsce (Kraków)

Odrapane ściany, kable pociągnięte luźno po murach i meble pozbierane ze strychu po babci – tak wygląda lokal, który szczególnie polubili mieszkańcy Krakowa. Wyjęty rodem z lat 70., jasny, pełen żywych kolorów, zachęca żeby go odwiedzić. Można tu spotkać hipstera na hipsterze, pijących - ciągle najmodniejszą - yerba mate, zajadających domowe wegańskie kanapki czy próbujących kwasu chlebowego. - Klienci chcą jeść ekologicznie, ciekawie i bez wspierania koncernów. Dlatego serwujemy lemoniadę pietruszkową, domowe ciasta i własnej roboty nalewki - przekonuje właściciel baru. Jest tu więc naturalnie i ekologicznie. Obowiązkowo jest też zawsze tłok.

Miejsce 6: Meskalina (Poznań)

Benek Ejgierd, właściciel poznańskiej Meskaliny, dobrze wie, że łatwiej otworzyć knajpę niż zainteresować nią ludzi na dłużej, bo trendy szybko się zmieniają. Meskalina to już jego trzecia inwestycja - wcześniej prowadził Stare Kino i Meskal. „Tu songwriterzy czarują publiczność, jazzmani przypominają o dekadach dekadencji, a laptopowi muzycy prezentują elektroniczne brzmienia. Można spotkać artystów, grafików, muzyków, ludzi teatru, animatorów kultury, kawiarnianych rewolucjonistów. Meskalina ma rzeszę wiernych fanów, stałych bywalców, niemalże zameldowanych w tym lokalu. Osobowości, które nadają miejscu jego niepowtarzalną atmosferę - pomiędzy zlotem bohemy a rodzinnym spotkaniem” – czytamy na Facebooku.

Meskalina powstała w miejscu dawnego Klubu plastyka, który szczególnie upodobali sobie artyści i studenci. Teraz można ich spotkać w lokalu Benka Ekgierda. Jak na hipsterską knajpę przystało, lokal ma ogródek i plac zabaw dla dzieci. To nie tylko kawiarnia, ale też scena teatralna czy koncertowa, miejsce projekcji filmowych i performance'ów. Lokal czynny jest do późnych godzin nocnych (a w zasadzie wczesno porannych).

Miejsce 7: Nowa Prowincja (Kraków)

Nowa Prowincja, wbrew nazwie, mieści się w samym centrum Krakowa, czyli na ul. Brackiej, w jednej z najstarszych krakowskich kamienic. Wnętrze sprawia wrażenie, jakby zatrzymał się tu czas: ze ścian patrzą portrety przodków, w kątach poustawiane są różne bibeloty i serwantki. W domową atmosferę wprowadza zapach pieczonych ciast. Prowincja to coś więcej niż kawiarnia. jest tu również scena i sala koncertowa. Schronienie znajdują tu więc autorzy książek, muzycy, podróżnicy i poeci.
Galeria:
TOP 7 WPROST: Hipsterskie lokale