FOZZ: Chim znowu zwalnia (aktl.)

FOZZ: Chim znowu zwalnia (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozstrzygnięcie spraw związanych z obrońcami oskarżonej w procesie w sprawie FOZZ Janiny Chim oraz kwestia jej aresztu uniemożliwiły prokuraturze kontynuowanie wystąpienia końcowego.
Następna próba - już w środę.

Wtorek miał być dniem, gdy prok. Hanna Więckowska i Beata Sawicka- Felczak zakończą swoją kilkusetstronicową mowę i złożą wnioski dotyczące winy i kar dla oskarżonych. Potem głos miał zabrać mec. Edward Kamionka, pełnomocnik FOZZ w likwidacji, występujący w  procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Nie stało się tak jednak, bo  cały dzień procesu zdominowała sprawa stanu zdrowia oskarżonej i  jej prawa do obrony.

Jeszcze zanim skład sędziowski wszedł na salę, wśród dziennikarzy rozeszła się wiadomość, że Janina Chim zwolniła swych obrońców. Chwilę potem potwierdził to sędzia Andrzej Kryże, dodając ironicznie, że "nie może być dnia bez niespodzianek".

Według sądu, reprezentujący dotąd oskarżoną mec. Jacek Brydak powiadomił kilka minut przed rozprawą, że jego mocodawczyni wypowiedziała mu pełnomocnictwo. Podstawą wypowiedzenia jest "konflikt co do ustalenia linii obrony". Taka sytuacja rodzi problem prawny, bo kodeks postępowania karnego mówi, że oskarżony pozbawiony wolności musi mieć obrońcę. Chim oświadczyła natomiast, że niebawem wyznaczy nowego obrońcę z wyboru. Zapytana kiedy, odparła, że chce to wcześniej ustalić z córką na widzeniu.

Sędzia Kryże podał jednak, że zgodnie z kpk sąd wyznaczając nowego obrońcę, powierza pełnienie obrony dotychczasowemu adwokatowi. Mec. Brydak, ani drugi obrońca - mec. Marcin Ziębiński, nie stawili się jednak przed sądem.

Ogłoszono godzinną przerwę. Po powrocie na salę sędzia Kryże usiłował zapytać oskarżoną, kiedy dokładnie wręczyła swemu adwokatowi pismo z wypowiedzeniem pełnomocnictwa. Mówił też, że  jeszcze w poniedziałek mec. Brydak złożył zażalenie na  aresztowanie swej klientki. Jedyne, co od niej usłyszał, że stało się to "wczoraj w przerwie rozprawy". Potem Chim słabym głosem powiedziała, że źle się czuje.

"Ale była pani badana i orzeczono, że może pani stawać przed sądem" - powiedział jej sędzia. "Poprzednim razem, gdy byłam tu badana, lekarz dał mi walerianę, a ja mam przepisane leki psychotropowe" - skarżyła się Chim. "Zdajmy się na lekarza, który zna się lepiej na sprawie i od sądu, i od oskarżonej" -  odpowiedział jej Kryże.

Sąd ogłosił więc kolejną przerwę, by zbadać Janinę Chim. Gdy tylko komplet orzekający opuścił salę rozpraw, oskarżona żywo dyskutowała o całej sprawie z innymi adwokatami obecnymi na sali.

Po tej przerwie, która przedłużyła się o pół godziny, sąd ogłosił swoje postanowienie. Zdecydował, że obaj dotychczasowi obrońcy ustanowieni przez Chim, którym wycofała pełnomocnictwo, będą teraz jej adwokatami z urzędu.

Według sądu, sekwencja zdarzeń od 7 stycznia, gdy sąd polecił stronom przygotowanie się do wygłoszenia mów końcowych i  zachowanie oskarżonej w tym kontekście, jednoznacznie świadczy o  tym, że chodzi jej o zerwanie procesu i niedopuszczenie do  ogłoszenia wyroku.

Tak też sąd ocenił wycofanie przez Chim pełnomocnictw mecenasom Brydakowi i Ziębińskiemu - dlatego też sąd wyznaczył ich jako obrońców z urzędu, odstępując jednocześnie od kodeksowej reguły udzielenia oskarżonej terminu na znalezienie nowych obrońców z  wyboru. "Sąd ma nadzieję, że wyższe instancje ocenią, iż takie rozstrzygnięcie nie miało wpływu na treść wyroku" - dodał sędzia Kryże.

"Świadczy też o tym dobitnie fakt, że wypowiedzenie obrony zostało doręczone adwokatowi w przerwie rozprawy, a po przerwie ani oskarżona ani jej obrońca nie sygnalizowali tej sprawy. To  świadczy nie tylko o braku konfliktu, ale wręcz o działaniu adwokata i jego klienta w porozumieniu" - wywodził sąd w  uzasadnieniu swej decyzji.

Ponadto sąd postanowił nie wypuszczać oskarżonej z aresztu; sprawą tą zajmie się jeszcze w niedługim czasie Sąd Apelacyjny w  Warszawie, który rozpatrzy zażalenie złożone w tej sprawie przez mec. Brydaka.

Pozostali obrońcy nie kryli swej krytycznej opinii o decyzji sądu. "Pierwszy raz spotykam się z tym, by sąd tak potraktował sprawę prawa oskarżonego do obrony i do wyboru takiego adwokata, na jakiego ma ochotę" - mówił dziennikarzom prof. Piotr Kruszyński, broniący oskarżonych w procesie Irene Ebbinghaus i  Krzysztofa Komornickiego.

Jednocześnie sąd ogłosił, iż w związku z faktem, że we wtorek na  sali rozpraw nie ma żadnego z obrońców Chim, nie można kontynuować rozprawy. Kolejna próba w środę - nie wiadomo jednak, czy adwokaci stawią się w sądzie.

Sprawa Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego - największej afery gospodarczej III RP, na której Skarb Państwa miał w latach 1989-1990 stracić 354 mln zł, to największa nierozliczona w III RP afera gospodarcza. Toczy się, z przerwą, od 1993 r. Na ławie oskarżonych zasiadają b. szef FOZZ Grzegorz Żemek, jego zastępczyni Janina Chim, szef Rady Nadzorczej (do niedawna prezes) spółki Universal Dariusz Przywieczerski oraz biznesmeni Ebbinghaus, Komornicki i Zbigniew Olawa. Grozi im do 10 lat więzienia. Nie przyznają się do zarzucanych czynów. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy. ks, pap

Czytaj też FOZZ: zmian nie będzie FOZZ: Chim w areszcie Finał afery FOZZ Urządzili się za pieniądze FOZZ oraz komentarz Jana Pińskiego "Pierwszy sprawiedliwy?" dotyczący aresztowania Janiny Chim