Zniszczono pamiątki rodzinne Jana Szyszko. Minister atakuje stronę "lewacko-liberalną"

Zniszczono pamiątki rodzinne Jana Szyszko. Minister atakuje stronę "lewacko-liberalną"

Jan Szyszko
Jan Szyszko Źródło:Flickr / MEDIA WNET
Dodano:   /  Zmieniono: 
Nieznani sprawcy włamali się do prowadzonej przez ministra Szyszko stacji naukowej w Tucznie. Wynieśli pamiątkowe poroża – opowiadał sam minister w wywiadzie dla "Naszego Dziennika".

– Przestępcy dostali się do ośrodka, niszcząc przeszklone drzwi wejściowe. Ze stacji wyniesiono sześć poroży, po czym je zniszczono, obrywając ozdobne oprawienia. Policja znalazła poroża wyrzucone niedaleko stacji. Mają one ogromną wartość, bo to są pamiątki, zgromadzone przeze mnie i mojego ojca. Także patrząc na to od strony czysto materialnej – cena uzyskiwana za poroża tego typu jest wysoka - opowiadał Jan Szyszko.

Minister zwrócił także uwagę na "dziwny" jego zdaniem fakt. Złodzieje pozostawili na miejscu zdarzenia inne cenne przedmioty, takie jak aparat fotograficzny, lornetki i latarki. W związku z tym poszkodowany podejrzewa, że włamanie nie miało celu zarobkowego. – Myślę, że był to akt wandalizmu. Ktoś obrał sobie za cel zniszczenie miejsca, jak i wspomnianych przedmiotów – stwierdził.

To nie ekolodzy

Dziennikarz przeprowadzający wywiad zasugerował, że być może za włamaniem stoją ekolodzy protestujący przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej. – Osoby protestujące w sprawie Puszczy Białowieskiej w rzeczywistości nie są ekologami. Z tym tytułem musi się coś wiązać. Ekologami są wielkie osoby z tytułami naukowymi, z osiągnięciami, powiązane z ośrodkami uniwersyteckimi. Natomiast to są osoby o ogromnym sercu, które szczerze chcą chronić przyrodę – ocenił Szyszko.

– Patrzą jednak na nią z punktu widzenia swojego środowiska, czyli ośrodka miejskiego. Tam, gdy idą do szkoły, mijają tabliczki: „Nie deptać trawników”, bo w mieście jest to przestępstwo. W związku z tym kierują się filozofią: „Nie zabijaj i nie wycinaj”, czyli chroń przyrodę przed człowiekiem. Takie twierdzenie jest złudne. Człowiek ma prawo i obowiązek użytkować zasoby przyrodnicze tylko zgodnie z koncepcją zrównoważonego rozwoju – mówił minister środowiska. Przyznał jednak, że nie podejrzewa aktywistów o tego typu działania. – W swoich wnioskach nie poszedłbym aż tak daleko – podkreślił.

Czytaj też:
Minister zachwycony protestem ekologów. Podziękował za promocję

Największy wróg przyrody

W dalszej części rozmowy profesor Jan Szyszko rozwinął swoje spostrzeżenia na temat światopoglądu swoich przeciwników, spośród których mogliby wywodzić się włamywacze. – Przedstawiciele tych krajów, które mają lewacko-liberalne rządy, nie są zadowoleni z tego, co dzieje się w Polsce. Z reguły wspomina się o Trybunale Konstytucyjnym, ale w jego tle jaskrawo rysuje się sprawa zasobów przyrodniczych. Strona lewacko-liberalna uważa, że człowiek jest największym wrogiem przyrody – wyjaśniał.

Symboliczny incydent

Na koniec minister zapewnił, że komentowane zdarzenie w żaden sposób na niego nie wpłynie. – Uważam, że jest to incydent, który nosi znamiona symbolu, ale nie mam zamiaru załamywać się tą sprawą. My mamy swój program. Chcemy, aby Polska rozwijała się w myśl koncepcji zrównoważonego rozwoju, a resort środowiska ma w tym uczestniczyć. Chcemy tworzyć miejsca pracy na terenach niezurbanizowanych, aby człowiek gospodarował zasobami przyrodniczymi, ale tylko tak aby one były w coraz lepszym stanie. Przykładem tego są Lasy Państwowe – podsumował.

Czytaj też:
Komisja Europejska rozpoczęła postępowanie przeciwko Polsce w sprawie Puszczy Białowieskiej

Źródło: Nasz Dziennik