Od kilku tygodni na Twitterze aktywna jest użytkowniczka przedstawiająca się jako Jolka Rosiek. Urodzona w 1993 roku kobieta uparcie twierdzi, że jest w związku z Andrzejem Dudą (nie przedstawia żadnych dowodów na potwierdzenie swoich słów – red.). Kobieta zamieszcza na swoim profilu wpisy, w których wyznaje prezydentowi miłość. Po tym, jak spotkała głowę państwa w trakcie jego wizyty w Zakliczynie w Małopolsce, gdzie Andrzej Duda odbierał tytuł honorowego obywatela napisała: „jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. mieć Cię tak blisko, poczuć ciepło Twojej szyi na moich ustach...ciepło ramion, uśmiech i spojrzenie... upewniłam się tylko w tym, że kocham jak nigdy nikogo”.
Kilka dni później kobieta zamieściła nagranie w serwisie Youtube, w którym zapowiedziała, że kończy swoją aktywność w sieci. – Przez tą całą sprawę, media zaczęły ingerować w życie mojej rodziny mimo, mojej prośby by tego nie robiły, więc muszę wycofać się z tej całej sprawy. Nie mam siły na to, z tą mafią i tak nie wygram. A Tobie Andrzej dziękuję bardzo. Nie chce Cię już znać skoro nie masz odwagi powiedzieć wszystkim prawdy – stwierdziła. – Spotykaliśmy się z Andrzejem u naszych przyjaciół w Tarnowie od 2015 roku. Agata o nas wiedziała od początku. Wtedy, gdy poznaliśmy się z Andrzejem, oni byli w trakcie unieważnienia małżeństwa. Mieli ku temu podstawy – dodała. Nagranie zostało usunięte po kilku chwilach przez jego autorkę. Po jakimś czasie ponownie wrzuciła je do sieci.
Po aktywności internautki w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo wątpliwości odnośnie tego, kim jest osoba przedstawiająca się jako Jolka Rosiek, a także czy SOP nie powinno lepiej chronić głowy państwa.
Reakcja sztabu prezydenta
W rozmowie z Polsat News do sprawy odniósł się Adam Bielan. – Mamy ewidentną stalkerkę, osobę która, pytanie – czy ma jakieś zaburzenia psychiczne, czy też ma takie zadanie, żeby dokleić się za wszelką cenę do prezydenta – powiedział Adam Bielan, rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. Pytany o to, dlaczego taka osoba jest dopuszczana do głowy państwa, europoseł PiS zaznaczył, że choć Służba Ochrony Państwa robi wiele, by zapewnić bezpieczeństwo Andrzejowi Dudzie, ale nie jest w stanie sprawdzić wszystkich. – Nie jest możliwe, żeby sprawdzić wszystkie osoby, które podchodzą do prezydenta. Na rynku w Łowiczu było tysiąc osób, nie da się sprawdzić wszystkich – podkreślił.
Czytaj też:
Turczynowicz-Kieryłło o artykule „Gazety Wyborczej”: Jest właściwie nawoływaniem do przemocy