„Czy wy w ogóle jeździcie komunikacją miejską?”. Pytania do Trzaskowskiego ws. systemu skanowania biletów

„Czy wy w ogóle jeździcie komunikacją miejską?”. Pytania do Trzaskowskiego ws. systemu skanowania biletów

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Czy kasowanie biletu w warszawskim transporcie publicznym może grozić wypadkami albo wiązać się z gimnastyką? Jak twierdzą dziennikarze – jak najbardziej. Dlatego też postanowili poruszyć temat i wypytać w mniej formalnej formie ratusz, WTP i Rafała Trzaskowskiego.

Każdy, kto miał okazję przejechać się komunikacją miejską w  – zwłaszcza autobusami czy tramwajami – zauważył kody QR, które pojawiły się w pojazdach pod koniec marca 2021 roku. Od 2 kwietnia zmienił się sposób kupowania biletów przez komórkę: po zakupie biletu w aplikacji na smartfonie, wymagane jest zeskanowanie kodu QR (pełni to funkcję skasowania go). Działają więc w zasadzie jak te klasyczne, kartonikowe, można je kupić i zachować na później itp.

Wcześniej bilety w aplikacjach kupowało się od razu i od daty zakupu był liczony czas przejazdu (20 czy 75 minut). Wprowadzenie obowiązkowego skanowania miało ukrócić pewną praktykę podróżnych, polegającą na tym, że mieli pod ręką smartfona w razie kontroli i kupowali bilet na ostatnią chwilę.

Nowy system miał być bardziej przyjazny. To cytat ze strony Warszawskiego Transportu Miejskiego: „Od 2 kwietnia korzystanie z takich biletów jest łatwiejsze. (...). Kody można swobodnie zeskanować, nawet z odległości 2-3 metrów. Tę czynność należy wykonać od razu po wejściu do autobusu, pociągu lub tramwaju, a w przypadku przejazdu metrem – przed przekroczeniem linii bramek lub wejściem do windy, czyli tak jak to trzeba zrobić z biletem kartonikowym”.

Pytania do Trzaskowskiego i WTP o system biletów i QR

Jak jednak pokazało kilka ostatnich miesięcy, ten system wcale nie przypadł wszystkim do gustu. Najpierw pasażerowie uskarżali się na problemy z odnalezieniem QR kodów (rozmieszczone są m.in. na półkolistej przestrzeni nad oknami autobusów, praktycznie na suficie), a później też na to, że w zatłoczonym tramwaju czy autobusie trudno jest „złapać” QR kod smartfonem.

W aplikacji na wykonanie skanu otrzymuje się około 20 sekund od momentu uruchomienia opcji „skasowania biletu”, co nie zawsze się udaje. Później taka opcja jest zablokowana, więc w zasadzie pasażer, który chciał skasować bilet, w rzeczywistości jedzie na gapę.

Na te problemy zwrócił uwagę w niedzielę na  dziennikarz portalu WysokieNapięcie.pl Bartłomiej Derski, który zaalarmował warszawski ratusz, prezydenta stolicy i Warszawski Transport Publiczny, wskazując że ten system nie jest przyjazny.

„Czy Wy w ogóle jeździcie komunikacją miejską w Warszawie? Pomijam już fakt, że system QR kodów jest bardzo niewygodny, ale on po prostu grozi wypadkami. Ludzie się gimnastykują, żeby zrobić durne zdjęcie sufitu autobusu. Absurd” – tweetował Derski.

twitter

System QR kodów w warszawskim transporcie publicznym. Lawina komentarzy

Jak można się domyślić, wpis szybko zyskał rozgłos - inni pasażerowie zaczęli się dzielić swoimi doświadczeniami z transportem publicznym w stolicy.

„Ja też mam wrażenie, że ktoś gra w podchody... znajdź kod QR, zeskanuj... masz na to 5 sek.... Czy to konkurs sprawnościowy? Pomijam już wiek zawodników.”.. - brzmi jeden z komentarzy. Dziennikarze portalu Outriders Jakub Górnicki i Karolina Baca-Pogorzelska też krytycznie ocenili zmiany w systemie biletów online.

„System biletów online w Warszawie działał. Wprowadzenie QR kodów go zepsuło” - stwierdził Górnicki, a Baca-Pogorzelska zwróciła uwagę na jeszcze jeden problem:

„A wsiadaj jeszcze z dziećmi. Oczywiście »kup kartę miejską«, ale jak jeżdżę sporadycznie, »bo koronawirus, home office, wstaw, co chcesz« to chciałabym normalnie. A biletomat nie zawsze rozwiązuje sprawę. Po co zmieniać na gorsze?”.