PiS: zakazać kandydowania do Sejmu skazanym za przestępstwa

PiS: zakazać kandydowania do Sejmu skazanym za przestępstwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
PiS zaproponowało projekt, który zmierza do uniemożliwienia osobom skazanym prawomocnym wyrokiem zasiadanie w parlamencie. Idea podoba się klubom koalicji i opozycji, choć LPR i Samoobrona, której szef Andrzej Lepper ma na koncie prawomocny wyrok za pomówienie, mają zastrzeżenia do szczegółów. SLD krytykuje zaś moment przedstawienia inicjatywy.

 

Projekt PiS zakłada takie zmiany w konstytucji i prawie wyborczym, w myśl których osoby skazane prawomocnym wyrokiem za przestępstwa umyślne z oskarżenia publicznego oraz za przestępstwa skarbowe, nie mogłyby kandydować do Sejmu i Senatu. Osoby skazane w trakcie kadencji traciłyby mandaty. Zmiany miałyby obowiązywać od przyszłej kadencji parlamentu.

Według posła PiS Arkadiusza Mularczyka, projekt zmiany w konstytucji sprowadza się do dodania ust. 3 do art. 99. ustawy zasadniczej. Proponowany zapis mówiłby, że "ustawa określa przypadki, w których z powodu popełnienia przestępstwa umyślnego ściganego z oskarżenia publicznego lub przestępstwa skarbowego następuje utrata prawa bycia wybranym do Sejmu i Senatu lub wygaśnięcie mandatu posła i senatora".

Zgodnie z projektem PiS, każda osoba startująca w wyborach będzie musiała złożyć oświadczenie, z którego będzie wynikać, czy posiada bierne prawo wyborcze. Kandydat będzie musiał odpowiedzieć m.in. na pytanie, czy był karany. Oświadczenie ma być składane pod rygorem odpowiedzialności karnej - jeśli kandydat skłamałby w oświadczeniu, odpowiadałby jak za złożenie fałszywych zeznań.

Gdyby zmiany proponowane przez PiS weszły w życie, w parlamencie przyszłej kadencji nie mógłby zasiadać m.in. wicepremier, szef Samoobrony Andrzej Lepper, który w maju ubiegłego roku został prawomocnie skazany na rok i trzy miesiące w zawieszeniu na 5 lat za pomówienie w 2001 r. w Sejmie pięciu polityków PO i SLD.

Szef klubu PiS Marek Kuchciński zaprzeczył jednak jakoby zmiany zostały przygotowane z intencją pozbycia się z Sejmu Leppera. Według niego, nie należy ich również interpretować jako "straszaka" na Samoobronę.

Rzecznik Samoobrony Mateusz Piskorski zadeklarował w imieniu swojej partii gotowość do pracy nad projektem. Uważa jednak, że wymaga on dopracowania. Zdaniem Piskorskiego, w parlamencie na pewno nie powinny zasiadać osoby, które "dopuściły się przestępstw korupcji, czy malwersacji finansowych"; taki zakaz nie powinien zaś dotyczyć osób skazanych za przestępstwo, które nie miało charakteru kryminalnego.

Piskorski zwrócił uwagę, że może to dotyczyć np. osób wywodzących się z ruchu związkowego, "tak jak to ma miejsce w przypadku Samoobrony". Ocenił, że związki często podejmują radykalne działania - często w dobrej wierze i nie mające związku z przestępczością kryminalną - za które później ich działacze odpowiadają przed sądem.

Również lider LPR Roman Giertych powiedział, że ma wątpliwości co do szczegółów projektu PiS. Zaznaczył jednak, że mimo tych zastrzeżeń "nie można dopuścić do sytuacji, w której w Sejmie zasiadaliby regularni przestępcy".

Wyjaśnił, że jego wątpliwości dotyczą np. osób, które zostały skazane za lżenie naczelnych organów państwa i - zgodnie z projektowanymi przepisami - automatycznie zostałyby wykluczone z parlamentu. Przywołał sprawę posła LPR Wojciecha Wierzejskiego, którego sąd w Lublinie skazał prawomocnie za wypowiedź dotyczącą obchodów rocznicy ogłoszenia manifestu PKWN. Zdaniem Giertycha, groźba utraty mandatu za wypowiedzi polityczne, oznaczałaby, że posłowie niepoprawni politycznie musieliby milczeć.

Platforma, która już wcześniej złożyła w Sejmie projekt zmian w konstytucji w sprawie zakazu kandydowania do parlamentu osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądowym, pozytywnie przyjęła propozycję PiS. "My możemy tylko powiedzieć: +nareszcie+. Po pięciu miesiącach przetrzymywania naszego projektu (...) PiS wreszcie otrzeźwiał i postanowił powrócić do postulatu oczyszczenia życia publicznego" - ocenił poseł PO Rafał Grupiński.

Odnosząc się do projektu PO szef klubu PiS powiedział, że propozycja Prawa i Sprawiedliwości jest "bardziej szczegółowa, lepiej dopracowana".

Grupiński zaznaczył jednak, że jeszcze nie wie, czy jego klub poprze projekt PiS. Jak powiedział, najpierw parlamentarzyści Platformy muszą zapoznać się ze szczegółami projektu.

W podobnym tonie wypowiada się PSL. "Widocznie (...) PiS zrozumiał, że prawa i sprawiedliwości nie da się wprowadzić za pomocą funkcjonariuszy kryminalnych" - ocenił prezes Stronnictwa Waldemar Pawlak, przypominając, że również ludowcy złożyli w Sejmie kilka miesięcy temu podobny projekt.

Lider SLD Wojciech Olejniczak powiedział dziennikarzom, że Sojusz poprze projekt PiS, bo odpowiada on postulatom SLD. Skrytykował jednak moment przedstawienia propozycji PiS.

"PiS zgłasza to w sposób cyniczny, ponieważ jeżeli chciałby rzeczywiście, aby osoby skazane prawomocnym wyrokiem nie sprawowały władzy, to już dzisiaj pan premier jednym podpisem mógłby odwołać swoich najbliższych współpracowników, którzy takie wyroki mają" - podkreślił Olejniczak.

pap, ss, ab